wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 20

Madeline przebudziła się gwałtownie w środku nocy, rozglądając się dookoła. Próbowała dokładnie przypomnieć sobie, co takiego wydarzyło się ostatnim razem, kiedy była jeszcze przytomna. Podniosła ostrożnie obie dłonie do góry, czując przy tym ogromny ciężar. Ponadto odczuwała ból, którego powodem okazał się wenflon znajdujący się na jednej ręce. Chwilę później poczuła pulsujące ukłucie w górnej części czaszki, na co wykrzywiła usta w grymasie.
Dopiero kiedy w pomieszczeniu zrobiło się nieco jaśniej, zauważyła, że ktoś ją obserwował. Przeniosła wzrok w kierunku owej postaci, dostrzegając długi, biały fartuch. Mężczyzna odwrócił się, lekko uśmiechając się w stronę pacjentki. W ręku trzymał skróconą historię choroby Madeline, ciągle dopisując w niej nowe rzeczy. Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie, wyczekując odpowiedzi na najważniejsze w tym momencie pytanie. Chciała wiedzieć czy jej życiu wciąż zagrażało jakieś niebezpieczeństwo, bowiem od rezultatu operacji zależało to, jak miała postępować dalej. Jeszcze przed znalezieniem się w szpitalu rozmyślała nad tym, dokładnie dobierając wszystkie argumenty za i przeciw. Wciąż się wahała, bowiem ta decyzja nie należała do najłatwiejszych. Zdawała sobie sprawę, że to diametralnie odmieni życie zarówno jej jak i Zayna. Martwiła się jego reakcją, jednak mimo wszystko nie zamierzała zmieniać swojego zdania. Szczere chęci okazały się niewystarczające, by mogła zapomnieć o tym, co się wydarzyło.
- Operacja się udała – odezwał się w końcu lekarz, siadając obok łóżka dziewczyny. - Wciąż istnieje bardzo duże ryzyko, kluczowe będą najbliższe dwie doby. Otarłaś się już raz o śmierć, Madeline. Twoje zlekceważenie naszych zaleceń może skończyć się naprawdę tragicznie i nie wyobrażam sobie, że taka sytuacja mogłaby się powtórzyć. Musisz przyjąć do wiadomości to, że po tamtym wypadku obrażenia wewnętrzne wciąż dają o sobie znać, a dodatkowo pojawiła się inna choroba, również przynosząca zagrożenie, jeśli po prostu się ją ignoruje.
Brunetka milczała, tak naprawdę nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Z jednej strony zdawała sobie sprawę z tego, na jakie niebezpieczeństwo się naraziła, jednak w tamtym czasie zupełnie nie zwracała na to uwagi. Miała na głowie tyle spraw, że najzwyczajniej w świecie zapominała o zażywaniu lekarstw, wierząc, że nie było to aż tak bardzo konieczne. Dopiero teraz zrozumiała, że przez swoją głupotę mogła ponownie zapaść w śpiączkę lub po prostu zasnąć na zawsze.
- Mam nadzieję, że po dojściu do siebie będziesz o siebie dbała i nie ominiesz ani jednej pozycji na moich zaleceniach – mężczyzna pogroził jej palcem, po czym promiennie się uśmiechnął. - Na zewnątrz czekają twoi przyjaciele, jednak zobaczycie się dopiero rano. Teraz musisz jak najwięcej wypoczywać.
- Tym razem nie popełnię już tego samego błędu – zapewniła dziewczyna, odwzajemniając gest lekarza. - Panie doktorze, czy mogłabym mieć jeszcze jedną prośbę? - zapytała niepewnie, na co chirurg kiwnął jedynie głową, czekając na dalsze wyjaśnienie. - Chciałabym jutro popołudniu wypisać się na własne żądanie i przenieść się do kliniki w Nowym Jorku, gdzie będę kontynuować leczenie. Proszę jedynie o dyskrecję, Zayn nie może się o niczym dowiedzieć.
- On naprawdę bardzo się o ciebie martwi – powiedział mężczyzna, mając nadzieję, że będzie miało to znaczenie dla Madeline. Dziewczyna spuściła tylko wzrok, nic nie mówiąc. - Dobrze, oczywiście możesz na mnie liczyć.
Mężczyzna podniósł się z miejsca, wychodząc z sali. Brunetka odetchnęła z ulgą, przymykając lekko powieki. Ból który wcześniej odczuwała, odszedł niespodziewanie, przynosząc dziewczynie długo wyczekiwane ukojenie. Wiedziała, że ten nocy nie będzie mogła zasnąć, obarczona milionem myśli na temat tego, co zamierzała uczynić. Z jednej strony była to ucieczka przed prawdziwymi uczuciami, którymi wciąż darzyła Malika, lecz nie potrafiła się do tego otwarcie przyznać. Z drugiej zaś strony chciała zostawić przeszłość za sobą i zacząć nowy etap w swoim życiu, próbując wieść je z dala od Zayna. Nie była pewna czy wszystko pójdzie zgodnie z jej założeniami, od razu odrzuciła też pomysł rozmowy z chłopakiem, bowiem wiedziała, że bez problemu mogłaby mu ulec, patrząc w jego smutne oczy. A właśnie tego pragnęła uniknąć.
Kochała go.
Wciąż kochała go z tą samą intensywnością, co do tego nie miała żadnych wątpliwości. Nie była jednak w stanie wybaczyć mu tego, że tak bardzo poniżył ją, zwracając uwagę na inną dziewczynę. Nie mogła znieść myśli, że całował i dotykał ciało innej. W tym wypadku miłość zeszła na dalszy plan, dlatego nie była decydującym czynnikiem.

Zayn,
Operacja się udała, po dłuższym pobycie w szpitalu powinnam wrócić do starej formy i myślę, że będzie ze mną całkiem w porządku. Nie masz powodów do tego, by się o mnie martwić. Poradzę sobie. Czas, żeby każde z nas poszło swoją drogą. Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze. Mam nadzieję, że wkrótce odnajdziesz swoje szczęście. Proszę, nie szukaj kontaktu ze mną.
Madeline.

Dziewczyna odłożyła kartkę na szafkę obok, czując jak do jej oczu napływają łzy. Zacisnęła zęby, nie pozwalając spłynąć ani jednej. Sięgnęła po telefon, wystukując krótką wiadomość, którą wysłała do Lilly. Wiedziała, że dziewczyna miała do niej przyjechać, a teraz poprosiła, by przyjaciółka jak najszybciej się u niej zjawiła. Tak naprawdę dopiero teraz stanęło przed nią najważniejsze zadanie. Wszystko zależało od Smith.
Madeline usłyszała nagle jak ktoś wchodzi do sali, podniosła się do połowy, zauważając brunetkę w towarzystwie Liama. Wyglądało na to, że przyjaciółka zdążyła przybyć tutaj już dużo wcześniej, dowiedziała się wszystkiego i przesiadywała w szpitalu. Hayes uśmiechnęła się do nich blado, gestem dłoni pokazując, by zajęli miejsca obok niej. Dobrze się stało, że Payne przyszedł razem z Lilly. Przyjaźnił się z Zaynem, mówili sobie prawie o wszystkim, jednak nie mogła ryzykować, że ktoś wyjawi jej miejsce pobytu. Musiała poprosić przyjaciela o taką samą dyskrecję.
- Coś się stało? - zapytał z troską Liam, chwytając dłonie swojej przyjaciółki. Cieszył się, że Madeline żyła, jednak dalej obawiał się o jej stan zdrowia oraz życie. - Nie martw się, jestem pewien, że szybko z tego wyjdziesz.
- Wszystko w porządku, ale muszę ci coś powiedzieć – zaczęła, biorąc głęboki wdech. Bała się reakcji chłopaka, ale nie miała innego wyboru. - Wyjeżdżam jeszcze dzisiaj, zatrzymam się u ciotki w Nowym Jorku. Muszę się stąd wyrwać i zacząć wszystko od początku. Zayn nie może o niczym wiedzieć, bo jestem pewna, że zacznie mnie szukać. Nie chcę tego. Obiecaj mi, Liam, że nic mu nie powiesz, przede wszystkim o moim stanie.
- Madeline, nie wiem czy to jest dobry pomysł – zauważył Payne, puszczając dyskretnie dłonie dziewczyny. - Ma prawo wiedzieć, co się z tobą dzieje! Kocha cię, nie rozumiesz tego? Nie uciekniesz przed uczuciami do niego, tak się nie da. Poza tym, nie uważasz, że każdy zasługuje na drugą szansę?
- Liam, proszę... - wyszeptała, a w jej oczach po raz kolejny pojawiły się łzy. Tym razem nie starała się ich powstrzymywać. Potrzebowała tego, by poczuć ulgę.
- Nie chcę go usprawiedliwiać, bo wiem, że popełnił błąd – kontynuował chłopak, patrząc wciąż na przyjaciółkę. - Wszyscy mamy prawo je popełniać. Stara się o twoje przebaczenie już tak długo, czasami nie mogę patrzeć na to, jak bardzo się męczy z tym, co zrobił. Jesteś dla mnie jak siostra, kocham cię i potrafię zrozumieć twoje postępowanie, ale Zayn również jest moim przyjacielem i nie mogę ignorować tego faktu.
Brunetka spuściła wzrok, zanosząc się jeszcze większym płaczem. Chociaż słowa chłopaka nie były ostre, ale bardzo subtelne i delikatne, czuła, że rozerwały jej serce na pół. Nie chciała, by Malik w dalszym ciągu cierpiał, dlatego zdecydowała się na taki krok. Zdawała sobie sprawę, że minie sporo czasu zanim Mulat przestanie o niej myśleć i zapomni o wszystkim, co ich łączyło, lecz mimo to wierzyła, że któregoś dnia uczucie pustki minie. Miała takie same nadzieje w stosunku do siebie. Sama będzie musiała uporać się z tymi problemami, bowiem Zayn wciąż był dla niej najważniejszy. Nie chciała jednak zmieniać zdania.
- Już postanowiłam – powiedziała ściszonym głosem, przenosząc wzrok z powrotem na Liama. - Proszę tylko, żebyś uszanował moją decyzję.
Payne nie odezwał się więcej, kiwnął jedynie twierdząco głową, tępo wpatrując się w swoje buty. Madeline miała prawo ułożyć sobie życie na nowo z dala od Malika, jednak brunet uważał, że najpierw powinna dać Zaynowi ostatnią szansę. Był pewien, że mogliby odnaleźć szczęście i zapomnieć o kryzysie, który napotkał ich związek. Wiedział, że Hayes należała do bardzo upartych osób, a zdrada była czymś, czego dziewczyna nie mogła nikomu wybaczyć, dlatego nie mógł nic więcej zrobić. Musiał przyjąć do wiadomości to, że Madeline chciała kontynuować leczenie w innym miejscu. Był zmuszony ukrywać przez przyjacielem również to, że dziewczyna znajdowała się wciąż w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Chwilę później podniósł się z miejsca i wyszedł na korytarz. Potrzebował kilku minut, by poukładać sobie wszystko, czym obdarowała go brunetka.
Madeline westchnęła ciężko, ocierając koniuszkami palców swoje mokre policzki. Czuła, że z każdą kolejną minutą słabła coraz bardziej, a pulsujący ból praktycznie na całym ciele powrócił ze zdwojoną siłą. Dziewczyna starała się jednak ignorować to na tyle mocno, na ile mogła, musiała bowiem poprosić Lilly o przysługę. Nie potrafiła pogodzić się ze zdradą ukochanego, jednak nie oznaczało to, że skreślała go całkowicie jako człowieka. Ciągle miała na uwadze jego dobro i szczęście, które chciała zapewnić mu w rzadko spotykany sposób.
- Lilly, ty też musisz mi coś obiecać – wyszeptała słabym głosem, a przyjaciółka zbliżyła się do niej bardziej, by lepiej słyszeć. - Nie wiem, co ze mną będzie. Ale niezależnie od tego, co się stanie, chciałabym, żebyś zajęła się Zaynem – urwała na moment, próbując wyrównać oddech i uspokoić szalejące w jej piersi serce. - Jesteś wspaniałą osobą, którą on wkrótce zauważy. Daj mu szczęście, którego nie może otrzymać ode mnie. Obiecaj mi.
Brunetka rozwarła lekko wargi z zaskoczenia prośbą, którą wyraziła Madeline. Zupełnie nie spodziewała się rozmowy na taki temat. Nie była przygotowana na to, by tak naprawdę wcielić się w jej osobę i obdarować Zayna swoją miłością. Była pewna, że chłopak nigdy nie będzie w stanie odwzajemnić jej uczuć nawet, jeśli prawdziwie by się w nim zakochała. Z drugiej strony, patrząc na stan, w którym obecnie znajdowała się przyjaciółka, nie mogła jej zawieść. Madeline powierzała Lilly najważniejszą osobę w swoim życiu, oddała Malika pod jej opiekę, ufając, że ta któregoś dnia sprawi, że na jego twarzy znów pojawi się szczery, pogodny uśmiech.
- Nie martw się, wszystkim się zajmę – dziewiętnastolatka odezwała się po chwili namysłu, przenosząc wzrok na Hayes. - Obiecuję.  

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

*~*
OD AUTORKI: Tak oto prezentuje się koniec pierwszego sezonu. Właściwie cały rozdział skupia się wokół Madeline, nie taki był oryginalny pomysł, ale również miałam inaczej to poprowadzić, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie. Mówiłam, że będę okrutna i dotrzymałam słowa. 
Oczywiście druga część się pojawi, tak jak już wcześniej wspominałam. Być może już pod koniec przyszłego tygodnia, zobaczymy na ile pozwoli mi czas. W każdym razie planuję więcej Christophera i Annabell. Tymczasem czekam na Wasze opinie i cóż mogę powiedzieć? Do szybkiego napisania! 

16 komentarzy:

  1. Czyś Ty na głowę upadła?! A raczej.. Madeline, pojebało Cię?! No pytam się grzecznie! Jak możesz?! Jeszcze będziesz żałować tej decyzji. No normalnie nie mogę w to uwierzyć!
    Wiedziałam, że będziesz okrutna, ale, że aż tak. Nie chcę chyba widzieć miny Zayna, gdy zorientuje się, że Maddie zniknęła i nikt nie wie gdzie jest.
    Lilly nie będzie w stanie zastąpić mu jej. A potem znowu będzie miała do niego pretensje, że się kimś pocieszył?!
    Kompletna głupota.
    No wkurzyłaś mnie tym rozdziałem jak nie wiem!
    Ale to dobrze, bo muszę odczuwać jakieś emocje :D
    I tak Cię kocham i czekam na drugą część!
    Całuję <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Madeline! Co ty robisz ze swoim życiem? No,ja się pytam! Idiotka z ciebie! Rezygnować z takiego chłopaka? On się o cb martwi,troszcz,a poza tym zasługuje na drugą szansę. Jak możesz go tak ranić? Bd tego żałować! Jeszcze jak zobaczysz go zakochanego w Lilly! Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest takie smutne. Już nie mogę się doczekać następnej części. Mam nadzieję że Lilly da mu drugą szansę.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Sieć Czasu to bez wąpienia jedno z moich ulubionych opowiadań. Jest pięknie napisane, ma niesamowitą fabułę, a jego autorka to wspaniała osoba, którą po prostu uwielbiam. Cóż, nie ma więc się co dziwić, że cholernie smutno mi się zrobiło, kiedy napisałaś mi, że koniec opowiadania już się zbliża. Prawdę mówiąc była okropnie zawiedziona. Bogu dzięki zdecydowałaś się na drugą część, co cholernie mnie cieszy. Moje życie w blogosferze bez tego opowiadania nie byłoby takie same, przysięgam XD W każdym razie przechodząc do tego co myślę na temat tych dwóch ostatnich rozdziałów.. Oczywiście bardzo podoba mi się w sposób jaki są napisane, jak zawsze bardzo emocjonalnie i przepełnione masą opisów uczuć, uwielbiam to. Jednak co do treści.. Jest mi przykro, tak bardzo jest mi przykro ze względu na zachowanie Madeline. Uwielbiam ją jako bohaterkę, ale ostatnio naprawdę zachowuje się fatalnie. Najpierw ta cała sprawa z zasłabnięciem, kiedy okazało się, że dziewczyna nie przyznała się nikomu o swoim zdanie zdrowia i zlekceważyła zalecenia lekarzy. Jej zachowanie było tak gówniarskie i niedojrzałe, że nawet nie wiem, co innego mogłabym na ten temat powiedzieć. To straszne, serio. Dorosła kobieta nie powinna była się tak zachowywać! Wytłumaczenie, że miała dużo na głowie i po prostu zapomniała jest bardzo słabe i nijak nie usprawiedliwia jej czynów. Rozumiem, że żałuje, oczywiście bardzo jej współczuję, ale nadal nie mogę zrozumieć jak można być takim nieodpowiedzialnym.. Na to że nikomu nie powiedziała o swoim stanie mogę jakoś przymknąć oko, ale skoro już nie chciała tego robić, powinna była sama o siebie zadbać. Jeśli chodzi o jej decyzję, to oczywiście jestem wściekła i chyba nie jest to dla nikogo niespodzianką. No nie rozumiem tej dziewczyny, naprawdę! Każdy popełnia błędy do cholery, ona zawsze była taka idealna, że ak postępuje względem Zayna? Sam fakt, że nie dbała o swoje zdrowie jest świetnym przykładem tego, że naraziła również Zayna, który śmiertelnie się o nią martwił, to było egoistyczne Z resztą uważam, że jej zachowanie w ogóle jest egoistyczne. Szczególnie to, że w ogóle nie ma zamiaru powiedzieć Malikowi o swoich planach, a do tego ma jeszcze czelność prosić Liama, żeby ją krył. To niedorzeczne. Było mi jej szkoda, bo wiele przeszła, a le tutaj już przesadziła. Wszyscy wiemy, że będzie żałować tej decyzji, poza tym to nie fair, że decyduje za Zayna o tym, czy powinien wiedzieć o jej wyjeździe, czy też nie. Zawiodła mnie, tak po prostu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać przez co znów będzie przechodził Zayn :o Przecież on się kompletnie załamie.. Ostatnio życie go nie oszczędzało, a tutaj kolejny cios prosto w serce, współczuję mu tak bardzo. ;c Postać Lily jest postacią pozytywną, ale końcówka rozdziału również mnie rozdrażniła. To tak jakby obie razem z Madeline narzuciły i zadecydowały za Zayna kogo on ma pokochać, to nienormalne. Mimo wszystko wydaje mi się, że polubię jej postać, w każdym razie zobaczymy, póki co niewiele mogę powiedzieć na jej temat..
    Rozdział jest świetny, uwielbiam go i już nie mogę doczekać się kolejnego! Mam nadzieję, że Zaynowi wszystko się jakoś ułoży, bo jak nikt na to zasługuje. :)
    PS. To że zirytowałam się tak bardzo na Madeline, to nic złego, a co więcej powiedziałabym nawet, że to wielki plus, bo opowiadanie wywołuje u mnie przeróżne emocje, a to wielka umiejętność, aby przedstawić wszystko tak, aby wywołało w ludziach takie skrajności, więc w razie czego nie miej mi tego za złe, czy też nie czuj się, że zrobiłaś coś źle. Uważam, że idealnie to rozegrałaś <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc nie wiem, czy na miejscu Madeline nie postąpiłabym tak samo... Ucieczka do Nowego Jorku może być dla niej naprawdę ogromną szansą na nowe, być może lepsze życie. Kto wie, może uda jej się rozpocząć wszystko od nowa? Kocha Zayna, ale popełnił on ogromny błąd. Błąd, który mało kto jest w stanie wybaczyć. Wiem, że Zayn bardzo żałuje tego, co zrobił, ale to jednak nie cofnie czasu i jego czynu. Stało się. Teraz będzie płacił za to do końca życia wraz z Maddie.
    Jedyne czego nie rozumiem to prośby Madeline względem Lilly. Czy ona całkowicie postradała zmysły? Poprosiła koleżankę, by zajęła się Zaynem i go w sobie rozkochała? Przecież to chore! Chore i podłe! kto normalny prosiłby o coś takiego?! Co jak co, ale Madeline załapała u mnie właśnie ogromnego MINUSA. Już sama nie wiem, kto jest gorszy - ona, czy Zayn...
    Ponadto szkoda mi Liama, który stoi pomiędzy przyjaciółmi i ciągle musi jednego z nich okłamywać. Na pewno nie jest szczęśliwy z tego powodu i utrzymanie tajemnicy Maddie będzie go bardzo wiele kosztowało. Tym bardziej, że będzie widział, jak Zayn pogrąża się w rozpaczy... Madeline jest cholerną egoistką wykorzystując Payne'a.
    Czekam na drugą część, kochana! <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęłam komentować, coś się zawiesiło, a później nie mogłam w ogóle odświeżyć strony. Hehe, to chyba przez to, że zmieniałaś szablon. Ten bardziej mi się podoba i dodatkowo Lily w "tle". No, no, no. Z ogromną niecierpliwością wyczekuje kolejnej części, księgi...? Nieważne, teraz wypadałoby wypowiedzieć się szerzej.
    Okej, zaczynam, choć nie mam wiele czasu. Wybacz wrodzony nieogar ;)
    Po pierwsze od początku byłam zakochana w postaci Maddie. Nawet gdy leżała w śpiączce - zdobywała moje serce. Jej wartości życiowe i w ogóle charakter jest taki prawdziwy, z resztą, jak cała historia. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek, jakikolwiek blog uderzy mnie tak mocno, jak książka. Brawo! *roni kryształową łezkę*. Płakałam jak bóbr, skoro o łzach mowa. Kiedy Zayn zbliżał się do blondi chciałam wejść w ekran i zdzielić mu jakąś doniczką. Bez przerwy powtarzałam "IDIOTO, MIŁOŚĆ TWOJEGO ŻYCIA LEŻY W SZPITALU! ZRÓB COŚ ZE SOBĄ!". Chociaż nie mogę powiedzieć też, że go nie rozumiem. To jasne, jesteśmy tylko ludźmi, Zayn Malik, czy zwykły Jan Nowak... Każdy popełnia błędy. Madeline potrzebuje odpocząć. Od życia. Musi pobyć znów szczęśliwa, z dala od problemów. To da jej wiele do myślenia. Popieram jej decyzje. Chyba jako jedyna, jedna z nielicznych, nie wiem, nie czytałam wszystkich komentarzy, przyznaje się bez bicia ;) Chodzi mi o to, że jestem jak najbardziej za tym, aby "podarowała" Zaynowi nowe życie. Spodobał mi się ten pomysł. Ta miłość jest tak silna, a to tak widać! Wstrętny los nie zawsze łączy zakochanych, ale w tym wypadku zapewne zgodzi się schemat, że fałszywą miłość może zakończyć zdarzenie, osoba, świat, a prawdziwą tylko i wyłącznie śmierć. Wczułam się w postać Hayes, przepraszam ;) Będę cała szczęśliwa, o ile Lilly nie będzie przypominała Anny. BŁAGAM! Hmm, co by tu dodać. Liam... Stary dobry Liam. Kocham go, pod każdym względem. Podsumowując... Przyjemnie się czytało, a emocje, które towarzyszyły każdemu rozdziałowi umiliły mój czas. Jesteś najlepszą pisarką w blogoswerze, co mogę przyznać tu i teraz. Nie czytałam lepszego opowiadania, przynajmniej nie o One Direction. Trzymaj się ciepło...
    xx
    Niewierna
    (Wpadłam jeszcze do spamu c;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Szablonik robisz sama, bo ciągle widać zmiany :) Gratuluję, jest naprawdę świetny i idealnie pasuje do fabuły.

      Usuń
    2. Nagłówek zawdzięczam Snooki, a ramki i wszystko inne sama robię, nauczyłam się w końcu kodów! :)

      Usuń
  7. Jako posłaniec złotej świty, mojej poprzedniczki - komentatorki, muszę zabrać się za to opowiadanie. Chcę wiedzieć co rozkleiło niezniszczalną Wikę. Może nie jestem fanem jeden de, ale nie jestem też hejterem tego girls... Boysbandu. Przepraszam, to tak samo przychodzi... Także oczekuj komentarza od Takiego se mnie, z dziwnym pedofilem na avku. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. CO
    CO
    CO
    CO
    CO
    To jedno słowo obijało się przez cały czas w mojej głowie, kiedy dotarłam do końca tego rozdziału a zarazem końca pierwszej części. Generalnie strasznie się cieszę, że będzie również drugi sezon, na dodatek już wkrótce, ale to i tak nie zmienia faktu, iż jestem w totalnym szoku. Nie, nie mam ochoty zabić Ciebie, zamiast tego mam ochotę zamordować Madeline. Ja już kompletnie nie rozumiem jej zachowania. Kiedy mówiła, że nie jest w stanie wybaczyć Zaynowi zdrady, współczułam jej, wspierałam w tej decyzji, ponieważ wiedziałam, że sama postąpiłabym tak samo. Potem pocałowała go w obecności Annabell, czym mnie zdrowo wkurzyła. Oczywiście złość szybko zamieniła się w strach po tym, jak zasłabła na ulicy. Wiem, że sama to na siebie sprowadziła, w końcu dostała szczegółowe polecenia od lekarzy, a kompletnie je zignorowała, mimo to cholernie się bałam, zwłaszcza wtedy, gdy jej serce się zatrzymało. Już myślałam, że Mady umrze, a bardzo bym to przeżyła, bo bez względu na wszystko okropnie zżyłam się z tą bohaterką. Czułam ulgę, kiedy lekarzom udało się przywrócić pracę serca. Miałam nadzieję, że od tej pory wszystko będzie dobrze: że Madeline wkrótce wróci do domu, gdzie zajmie się nią Zayn oraz pozostali chłopcy... A tu nagle spadła na mnie wiadomość, że ona chce się wynieść do Nowego Jorku! Dobra, może byłam zbyt wielką optymistką sądząc, że po tym wszystkim Hayes tak po prostu wróci do narzeczonego, ale naprawdę złamała mi tym wszystkim serce. Jej prośba wobec Lilly już kompletnie wytrąciła mnie z równowagi. Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć... Przecież Zayn nie jest w stanie bez niej żyć, ona również nadal go kocha. Nie wyobrażam ich sobie z kimś innym, wciąż są dla mnie parą idealną, mimo błędów, jakie popełniali oboje. Nie sądzę, by Lilly zdołała spełnić życzenie przyjaciółki, zresztą ja nie byłabym do tego zdolna na jej miejscu. No i Liam, który też pewnie teraz bardzo cierpi... Tyle emocji, uczuć...
    Muszę powiedzieć, że opowiadanie, a raczej jego pierwsza część została poprowadzona wręcz mistrzowsko. Świetnie opisujesz uczucia bohaterów, dzięki czemu jestem bliżej nich, jestem bezpośrednim świadkiem każdego wydarzenia. Właśnie to jest w tym wszystkim najpiękniejsze :) Zawsze czuję niedosyt, zwłaszcza, jeśli chodzi o tak dobre historie jak ta, dlatego niecierpliwie czekam na rozpoczęcie księgi drugiej <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale ładnie wygląda ten szablon na blogu *___*. Wykonałam kawał dobrej roboty hihi ^^.

    OdpowiedzUsuń
  10. NIE.
    NIE I KONIEC.
    PO PROSTU NIE.
    NO NIE WIERZĘ, CHOLERA.
    DLACZEGO PŁACZĘ?
    Dobra, naprawdę staram się zrozumieć Madeline. Tak, naprawdę się staram. Bo tak jest łatwiej, prawda? Uciekać. Zostawić krótki, durny liścik i uważa się, że to wystarczy. I wmawiać jeszcze sobie samej, że jej także jest tak ciężko, że przez to cierpi, ale tak będzie łatwiej, bla bla bla.
    NIE. GÓWNO PRAWDA. NIE BĘDZIE.
    Przepraszam, że może tak ostro ją osądzam, ale jakoś nie potrafię spojrzeć na to inaczej, sama nie wiem nawet czemu. Po prostu dla mnie niektóre sprawy są dosyć proste. Skoro ona kocha Zayna, a Zayn SZALENIE WRĘCZ kocha Madeline, to naprawdę nie widzę, w czym jest problem. No rozumiem, że dziewczyna wciąż przeżywa zdradę chłopaka, ale HALO! czy on już zdecydowanie nie udowodnił, że to ONA jest dla niej najważniejsza?
    Boże, normalnie chce mi się krzyczeć! Czy ona chociaż przez chwilę pomyślała, jak ta ucieczka - bo to zdecydowanie nie jest rozwiązanie problemu, tylko zwykła ucieczka - wpłynie na Mulata? Jak bardzo go zrani? Bo ja pomyślałam i zdecydowanie usłyszałam jak moje serce pęka na miliardy wręcz drobniutkich kawałeczków. Nie potrafię o tym myśleć, bo naprawdę pokochałam Zayna, którego tu wykreowałaś, chociaż zdarzało mu się popełnić głupi błąd. I nawet sobie sie zdajesz sprawy, jak wielka wściekłość we mnie teraz buzuje!
    Boję się też jednej rzeczy. A mianowicie tego, że kiedy Madeline (gdyby klawisze czuły ból, umarłby po sposobie, w jaki wyciskałam w nich imię dziewczyny, he he) wyjedzie, BO PRZECIEŻ NIBY TAK JEST ŁATWIEJ, to Zayn w końcu się z tym pogodzin i... nie wiem, otworzy drzwi do swojego życia specjalnie dla Annabell. A ja naprawdę, naprawdę bym tego nie chciała, bo po prostu nie trawię tej blondynki, wiesz? I właśnie tego się boję.
    Jejku, to dziwne uczucie, że właśnie przeczytałam ostatni rozdział pierwszej części. Naprawdę pokochałam to opowiadanie i strasznie zbliżyłam się do bohaterów, których stworzyłaś, a oczywiście najbardziej do Zayna. Dlatego już nie mogę doczekać się drugiego sezonu, który na pewno będzie tak wspaniały jak ten, a nawet lepszy!
    Życzę dużo, dużo weny kochana i trzymam za ciebie kciuki w tworzeniu tak cudownych tekstów! x

    OdpowiedzUsuń
  11. O żesz Ty kurę...W sumie nie zaskoczyło mnie, że nie chce dać mu szansy, choć głęboko liczyłam na to, że jednak pozwoli mu znów się do siebie zbliżyć. Ale jestem w szoku, że dała Lily do zrozumienia, iż ma rozkochać w sobie Zayna. Cholera... Madd nie rozumie, że on kocha tylko ją i z Lily nigdy nie będzie szczęśliwy, niezależnie od tego, jak ta będzie się starała? Ech... Mam nadzieję, że w drugiej serii do siebie wrócą. Nie wyobrażam sobie, że mieliby się na zawsze rozstać. Może po wyjeździe Mad zrozumie, że potrzebuje obok siebie Zayna. Oby. Anabelle pewnie teraz będzie zadowolona i jak Mad zniknie, nie da Zaynowi spokoju. Ale może jednak... Jejku, mam nadzieję, że go sobie odpuści. Tak strasznie mi go szkoda... W sumie Mad też wiele wycierpiała, ale to Zayn mnie martwi. Starał się naprawić swój błąd. Powinna to docenić. Jak mogła go tak po prostu zostawić?? Może jednak Payn mu powie o wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, hej, zastanawiam się tak, kiedy początek części drugiej, bo czegoś brakuje w moim życiu i sądzę, że chodzi o twoją twórczość xd Nie pospieszam, bo wiem, jak to wiele trzeba pracy i serca, a wena nie zawsze jest, tak tylko pytam :)
    xx
    Niewierna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że planowałam na początek lutego, ale plany się zmieniły. Zacznę gdzieś w kwietniu :)

      Usuń
  13. Nosz, niech to czort jeden! Myślałam, że akurat ten rozdział komentowałam. Widać tylko go przeczytałam i sobie wyszłam, jak wieśniak nie zostawiając po sobie żadnego śladu. A to łajza ze mnie.

    Dobra, zanim przejdziemy do komentarza, ja potrzebuję chwili przerwy, bo już mnie moja biedna pupka boli od siedzenia, a dno mojego kubka od kawy już wyschło i stanowi taki smutny widok. :(

    Dobra, mam kawę i nawet udało mi się upolować wafel ryżowy. To Ci dopiero zdobycz!

    Ugh...

    Opowiadanie, tak? No cóż...
    Ugh...
    *seria głębokich westchnień*
    Już ci wyłuszczyłam, ze główna bohaterka przyprawia mnie o mordercze myśli i wiele innych nieprzyjemnych odruchów we mnie wywołuje. I tłumaczyłam też skąd takie podejście mi się wzięło. Więc się powtarzać nie będę.
    Może powinnam jej współczuć i płakać nad jej losem, ale jej własna głupota w pewnym momencie skłoniła mnie do tego by życzyć jej śmierci.No bo ja... Mogłaby się przekręcić w końcu raz a dobrze, a nie co dwa rozdziału odstawiać nieudolną próbę i wkurwiać wszystkich siejąc dramat.
    Ale cóż, nie zawsze może być kawior, a i tak bohaterki są potrzebne, bo im lepiej opowiadanie odzwierciedla rzeczywistość tym lepiej się je czyta. Więc absolutnie nie bierz do siebie tego, że Mad mnie wkurwia.
    Chociaż wiesz co? Jest jedna rzecz, której mogę jej współczuć. Cholernych wenflonów. Z każdego mojego pobytu w szpitalu najgorzej wspominam to cholerstwo, bo zawsze nim gdzieś zaczepiłam i próbowałam sobie rozerwać dłoń czy ramię. Więc... tak tutaj mogę wyhodować w sobie odrobinę empatii, dla tej biednej bohaterki i nawet poklepie ją po główce: "Biedna Medeline, biedna. A teraz umieraj stąd, bierz co swoje i won."


    No i kolejna rzecz, która mnie irytuje: lekceważące podejście Mad do swojej osoby. Ja rozumiem wszystko, rollercoster uczuciowy, radość z w końcu odzyskanej przytomności, wrażenia itd, no ale jak do jasnej cholery można zapomnieć o tym, że jesteś się nadal na granicy życia i śmierci? No ja nie mogę.
    Romantyzm zniszczył ludzi. Serio. Zaraz jakąś pikietę zrobię w Veronie, próbując obalić ten zakichany mit o prawdziwej miłości.

    I uważam też, że dobrze iż Madeline zdecydowała się wyjechać. Oboje potrzebują odpocząć od tego nieustannego dramatu, który ich otacza. Przekonać się czy poza obowiązkiem i bez presji wiszącej nad nimi śmierci nadal się kochają. Różne zdarzenia wpływają na człowieka i wypaczają jego poglądy i uczucia. Czasami wydaje się nam, że kogoś kochamy, a tak na prawdę czujemy się w obowiązku przy nich trwać z tych czy innych względów. I to nie jest absolutnie zdrowe.


    To opowiadanie strasznie mnie bawi. Nie przez wzgląd na fabułę, bo jest ona poważna i podchodzę poważnie do przedstawionych w niej wątków. Bawi mnie moja reakcja na bohaterów. Jako feministka, skrajnie samodzielna kobieta przeważnie bronię kobiecych postaci do ostatniej kropli krwi, a tutaj jedynie postaci męski zdobyły moje serce i chyba tak już zostanie. Dlatego też mam nadzieję, że Zayn uwolni się od ciężaru jakim bez wątpienia jest jego miłość do Mad i znajdzie kogoś innego do tworzenia wspólnej przyszłości. Kogoś dobrego i potrafiącego wybaczać. Tego mu życzę z całego serca. ^^

    I to by było na tyle chyba. Jakoś słabo mi wyszedł ten komentarz, ale chyba muszę sobie zrobić przerwę. W każdym razie, wiesz że wypatruję drugiej części tego opowiadania, zwłaszcza, ze nawet nie wiesz jak wiele wspólnego ma ono pod względem konstrukcyjnym z LD. Więc czekam na kolejną część z zapartym tchem.

    Całuję po raz kolejny tego wieczoru,

    M.K

    ( http://last-direction.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń