Razem
z przyjacielem Liam spędził ostatnie dwie doby, czuwając nad
Madeline. Dziewczyna w dalszym ciągu nie obudziła się po operacji,
co zaczęło niepokoić lekarzy. Wszyscy obawiali się, że na skutek
nieprzestrzegania zaleceń, mogło dość do poważnych uszkodzeń, a
to doprowadziło do kolejnej śpiączki. Nie można było nic więcej
zrobić, jedynie czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Payne od kilku
godzin nieustannie wpatrywał się w krótkotrwałe oddechy
przyjaciółki, bojąc się, że w którymś momencie mogłaby po
prostu zapomnieć o tej czynności. Chociaż bardzo chciał, nie był
wstanie karmić się samymi pozytywnymi myślami, po których tak
naprawdę zaginął już ślad. Nie wstydził się uronić żadnej
łzy, nie cierpiał tak bardzo jak Zayn, ale ten ból dało się
porównać.
Liam
poprawił się na krześle, które swoją drogą nie było wygodnym
miejscem do spania, jednak brunet nie chciał nawet myśleć o
powrocie do domu. Zmienił się z Malikiem, który mógł teraz
odpoczywać na korytarzu. Był środek nocy, zatem każdemu z nich
należała się choć odrobina snu. W pewnym momencie Payne poczuł
delikatne ruchy kołdrą, które Madeline nasilała coraz bardziej.
Natychmiast zerwał się z miejsca, nachylając się nad
przyjaciółką. Jedną dłoń ułożył na jej czole, a drugą
ścisnął mocno rękę dziewczyny, która ku jego zadowoleniu
odwzajemniła gest. Kilkanaście sekund później otworzyła oczy,
niespokojnie mrugając co jakiś czas. Liam miał wrażenie, że
Madeline doskonale wiedziała, gdzie się znajdowała i z jakiego
powodu. Miał przygotowanych mnóstwo pytań, jednak postanowił
zostawić je na później. Zdawał sobie sprawę, że brunetka była
jeszcze słaba, a jakikolwiek wysiłek w tej sytuacji mógłby
spowodować więcej komplikacji.
-
Zayn... - wyszeptała po chwili dziewczyna, przenosząc swój wzrok
na Liama. Nie brzmiała zbyt dobrze, co bardzo zasmuciło chłopaka.
Była blada, miała spierzchnięte usta i ciężkie, opadające
powieki.
- Nic
nie mów – powiedział Payne, głaskając ją delikatnie po
włosach. - Malik jest tutaj, śpi na korytarzu. Mam po niego pójść?
- zapytał, na co Madeline od razu pokręciła twierdząco głową,
siląc się na lekki uśmiech. Serce Liama krwawiło, kiedy spoglądał
na przyjaciółkę w takim stanie. Nie potrafił zrozumieć, jak z
własnej woli mogła dopuścić do takiej sytuacji.
Puszczając
dłoń Madeline, odwrócił się w stronę drzwi, wychodząc z sali.
Kilka kroków dalej zauważył śpiącego Zayna na krzesłach.
Podszedł bliżej, spostrzegając jego zmartwioną twarz. Tak
naprawdę nie miał ochoty przerywać jego snu, jednak wiedział, że
Hayes potrzebowała go właśnie teraz. Delikatnie szturchnął
przyjaciela, który niemal natychmiast się obudził. Rozglądnął
się dookoła siebie, a kiedy zauważył Liama, spojrzał na niego
zdziwiony.
-
Madeline się obudziła – powiedział brunet, poklepując Malika po
ramieniu, by dodać mu więcej otuchy. - Prosiła, żebyś do niej
przyszedł. Nie męcz jej pytaniami, jest słaba. Pójdę po lekarza.
Zayn
czym prędzej udał się do skali, w której po chwili zobaczył
ukochaną z otwartymi oczami. Musiał jednak przyznać, że
przyjaciel miał całkowitą rację – była słaba, o czym mógł
przekonać się na własne oczy. Sprawiała wrażenie, jakby na
zawsze utknęła na tym łóżku, nie okazywała żadnych większych
oznak życia – po prostu miała otwarte oczy i śledziła każdy
krok Malika. Chłopak delikatnie pogładził ją po policzku, po czym
ostrożnie musnął wargami jej czoło. Spojrzał na nią ze łzami w
oczach, zajmując miejsce tuż obok łóżka. Madeline bardzo powoli
podniosła rękę, by zaraz po tym otrzeć Malikowi wciąż
spływające słone krople. Zayn mimowolnie przytulił się do jej
dłoni, przymykając powieki. Tak bardzo chciał, by wyszła z tego
cało. W tym momencie nie marzył o niczym innym.
- Idź
odpocznij – powiedziała słabym głosem, uśmiechając się do
niego. - Jestem pod najlepszą opieką, nic mi nie będzie.
Powinieneś pospać, Zayn.
- Nie
– zaprzeczył od razu, splatając ich dłonie. - Nie chcę cię
zostawiać. Muszę wiedzieć, czy zagrożenie minęło. Nie mógłbym
tak po prostu spać, wiedząc, że możesz zrobić sobie krzywdę.
Dlaczego nie stosowałaś się do zaleceń lekarza po wyjściu ze
szpitala? Dlaczego nikomu nie powiedziałaś o chorobie i możliwych
konsekwencjach? Umierałem ze strachu.
Dziewczyna
spojrzała na niego smutnym wzrokiem, nie potrafiąc wypowiedzieć
żadnego słowa. Nie potrafiła wytłumaczyć Malikowi, w jaki sposób
doszło do tej wielkiej tragedii. Z jednej strony nie zrobiła tego
umyślnie, po prostu zapominała o zażywaniu leków, odkąd
wyprowadziła się od Christophera. Nikt jej nie pilnował, a sama
miała za dużo na głowie. Nie chciała się jednak usprawiedliwiać,
bowiem to nie przyniosłoby i tak żadnego odwrotu. Stało się i
wszyscy musieli się z tym pogodzić. Z drugiej zaś strony może
właśnie w ten sposób zamierzała zwrócić na siebie uwagę i
przyciągnąć do siebie Mulata. Nie potrafiła wytłumaczyć tego,
co nią kierowało. Wiedziała tylko to, że postąpiła bardzo
nieodpowiedzialnie, przez co naraziła na niebezpieczeństwo swoje
własne życie.
-
Proszę, wróć do domu – powtórzyła Madeline, spoglądając ze
łzami w oczach na Malika. Potrzebowała jego obecności, jednak nie
mogła pozwolić, by chłopak tak bardzo się zaniedbywał. Musiał
odespać wszystkie nieprzespane noce, zjeść coś zdrowego, napić
się parzonej kawy, która spakowała zupełnie inaczej niż ta z
automatu. - Wrócisz, jeśli tylko odpoczniesz. Nigdzie się stąd
nie ruszam. Zrób to dla mnie.
Zayn
bił się z własnymi myślami, nie wiedząc co zrobił. To prawda,
że mógł na parę godzin wrócić do mieszkania, wziąć ciepły
prysznic, założyć czyste ubrania i choć na chwilę położyć się
do łóżka. Był pewien, że Liam nie będzie miał nic przeciwko
temu, że z wielką chęcią przypilnuje przez ten czas Madeline. Nie
chodziło jednak o opiekę. Malik po prostu nie chciał się z nią
znowu rozstawać. Nie chciał odchodzić, obawiając się tego, co
może zastać po powrocie. Nie wiedzieć czemu, bał się, że
dziewczyna tak nagle ucieknie i już nigdy więcej jej nie zobaczy.
Pragnął pokazać Madeline, że wciąż mu na niej zależy i tak
łatwo się nie podda. Zamierzał o nią walczyć, bez względu na
to, ile razy zostanie odrzucony.
- W
porządku – odezwał się w końcu, postanawiając spełnić prośbę
dziewczyny. - Liam się tobą zajmie. Wrócę niedługo.
Musnął
delikatnie policzek brunetki, po czym nie odwracając się już
więcej za siebie, wyszedł z sali, kierując się w stronę windy.
Zdawał sobie sprawę, że wystarczyło jedno jej spojrzenie, by
zmienił zdanie, dlatego wolał jak najszybciej opuścić
pomieszczenie. Kiedy znalazł się na zewnątrz, nabrał do ust
świeżego powietrza, powoli go wypuszczając. Ogromny kamień spadł
mu nagle z serca i poczuł się dziwnie spokojny. Nie potrafił
wytłumaczyć, od czego było to uzależnione, jednak nie miał nic
przeciwko temu. Wreszcie mógł odetchnąć z ulgą. Podejrzewał, że
atmosfera w szpitalu tak źle na niego działała, a w końcu spędził
tam ponad czterdzieści osiem ostatnich godzin.
Na
miejscu krótko wyjaśnił pozostałej trójce przyjaciół obecną
sytuację z Maledine, po czym jak najszybciej udał się na pierwsze
piętro. Zabrał z szafy czyste ubrania, kierując się do łazienki.
Popatrzył na siebie w lustrze, chwytając się za głowę. Dopiero
teraz zrozumiał dziwne spojrzenie taksówkarza, który odwoził go
ze szpitala do domu. Miał ogromne sińce pod oczami, powieki lekko
utrzymywały się ku górze, wykazując jednak sporą tendencję do
spadania. Jego włosy były zupełnie nieułożone, przez co mógł
wyglądać naprawdę niecodziennie. Ściągnął z siebie wszystkie
rzeczy, rozrzucając je po całej łazience. Odkręcił wodę, a już
po chwili gorący strumień rozlał się po całym jego ciele,
sprawiając przyjemne uczucie. Do tego wszystkiego brakowało mu
jeszcze tylko snu, jednak był niemal pewien, że nie zdoła zasnąć.
Zamierzał zrobić sobie coś do jedzenia, wypić kawę i z powrotem
wracać do Madeline. Kiedy będzie zmęczony, będą musiały
wystarczyć mu szpitalne krzesła na korytarzu. Najważniejsze było
to, by trwać u boku dziewczyny, okazywać jej swoją miłość i
sprawić, by w końcu dostrzegła jego długie staranie o
przebaczenie.
Zszedł
na dół, zauważając od razu czwartą osobę, siedzącą w salonie
między chłopakami. Zdziwiony podszedł do nich, uważnie
przypatrując się dziewczynie, która akurat odwróciła się w jego
stronę. Była naprawdę ładna, miała długie, zadbane włosy, a
Malik odnosił wrażenie, że nie widział jej po raz pierwszy.
Zachowywał się trochę nieswojo, bowiem bardzo spieszył się do
Madeline i nie miał czasu na rozmowy z obcymi ludźmi czy
koleżankami swoich przyjaciół, nie tym razem. Spojrzał ponownie
na dziewczynę, po czym nie słysząc żadnych wyjaśnień ze strony
wszystkich zebranych, udał się do kuchni, wstawiając wodę na
kawę. W międzyczasie przygotował sobie trochę więcej kanapek, by
móc wziąć je do szpitala.
-
Pewnie mnie nie pamiętasz – zawołała za nim nieznajoma, na co
Malik odwrócił się w jej kierunku, czekając na kontynuację. -
Chodziłam z Madeline do klasy, ale w ostatnim roku przeprowadziłam
się do Nowego Jorku i zmieniłam szkołę. Rozmawialiśmy parę
razy.
- Lilly – powiedział w końcu Zayn, odchodząc na moment od
wszystkich swoich poprzednich czynności. - Przypominam sobie, że
Mady nie mogła dojść do siebie po twoim wyjeździe, tak bardzo to
przeżywała – zaśmiał się na kilka sekund, uświadamiając
sobie, że tak naprawdę od dawna tego nie robił. Wystarczyła jedna
osoba, która przywołała na nowo te radosne wspomnienia. - Co tutaj
robisz? Wróciłaś na stałe?
-
Dokładnie – brunetka uśmiechnęła się lekko, podnosząc się z
miejsca. - Wymieniałam się wiadomości z Madeline zaraz po tym jak
doszła do zdrowia po tym wypadku, wtedy podała mi dwa adresy.
Trafiłam do jakiegoś blondyna, który skierował mnie właśnie
tutaj. Gdzie w ogóle jest Mady?
-
Leży w szpitalu – odparł smutno Zayn, powracając z powrotem do
robienia sobie kanapek. Upił łyk gorącej kawy, po czym
kontynuował, widząc przerażenie na twarzy Lilly. - Parę dni temu
po prostu zasłabła, okazało się, że ma cukrzycę, o której
nikomu nic nie powiedziała. Nastąpiły jakieś komplikacje, miała
kolejną operację, ale dzisiaj się już obudziła. Przyszedłem
tylko się przebrać i coś zjeść i zaraz do niej wracam.
-
Gdybym wiedziała, przyleciałabym wcześniej – zauważyła
brunetka, smutno spoglądając na Malika. - Mogę zabrać się z
tobą?
Mulat
kiwnął jedynie głową, po czym nalał dziewczynie do kubka kawy i
podał jej kanapki. Podczas posiłku prawie w ogóle się do siebie
nie odzywali, Lilly sprawiała wrażenie bardzo zamyślonej, dlatego
Zayn nie chciał jej przeszkadzać. Poza tym, obawiał się pytań
dotyczących ich związku i całej tej sytuacji. Nie miał pojęcia,
jakie informacje Madeline przekazała swojej przyjaciółce. Był
jednak pewien, że nie chciał wracać myślami do błędu, który
sprowadził nieszczęście na ich relacje. Nie miał siły, by
jeszcze raz opowiadać wszystko kolejnej osobie.
Po
niespełna godzinie oboje znaleźli się już w szpitalu, a Malik od
razu spostrzegł siedzącego Liama przed pokojem Madeline. Przyjaciel
schował głowę między swoje ręce, lekko pochylając się do
przodu. Wyraźnie był czymś zaniepokojony. Zayn natychmiast do
niego podbiegł, szturchając go stanowczo za rękaw. Wiedział, że
stało się coś złego. Payne powoli podniósł wzrok i nic nie
mówiąc wskazał gestem dłoni na pokój, w którym znajdowała się
brunetka. Mulat natychmiast podszedł do szyby, w której zauważył
bezwładną dziewczynę i mnóstwo lekarzy, znajdujących się
naokoło niej. Dopiero po kilku sekundach zrozumiał, że walczyli o
jej życie. Spojrzał na niewielki monitor obok łóżka,
uświadamiając sobie, że serce Madeline przestało bić. Chciał
natychmiast do niej podbiec, jednak jeden z lekarzy powstrzymał go
przez wtargnięciem do środka, prosząc o nieutrudnianie akcji
ratunkowej. Malik nie wiedział, co ze sobą zrobić. Po jego
policzkach znów zaczęły spływać gorzkie łzy, których nie był
w stanie powstrzymać. Paraliżujący strach ogarnął całe ciało,
sprawiając, że nie mógł się poruszyć. Nie chciał pogodzić się
z myślą, że jego ukochana właśnie w tym momencie odchodziła.
W
jego sercu pojawiła się nadzieja, kiedy usłyszał krzyk jednego z
lekarzy „Mamy ją!”. Niecierpliwie czekał teraz na dalsze
informacje, jednak nie mógł liczyć na żadną rozmowę z
chirurgami, którzy przygotowywali się, by zabrać Madeline z sali.
Zayn nie pytając o nic, podążał za nimi wzrokiem, aż w końcu
znaleźli się za drzwiami sali operacyjnej. Malik zdał sobie
sprawę, że pomimo maleńkiego promyka nadziei, brunetka wciąż
była w naprawdę poważnym stanie i być może ponownie walczyła o
życie.
*~*
OD AUTORKI: Za nic mnie nie zabijajcie, poczekajcie na zakończenie, które już w przyszłym tygodniu. Nowa bohaterka pojawiła się już w odpowiedniej zakładce. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie i miłe słowa, które zostawiacie pod każdym rozdziałem. Do napisania niebawem!
Ona cały czas się budzi,a potem zapada w śpiączkę,biedny Zayn ile on musi znosić. Niepewność i strach o życie Maddy... Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńOgromnie współczuję Zaynowi. Cały czas musi drżeć o życie ukochanej. Jestem wściekła na Mady, że tak się zaniedbała. To było strasznie niedojrzałe z jej strony, a teraz nie tylko ona cierpi, ale Zayn i reszta chłopaków też. Jednak chciałabym żeby wyzdrowiała i zaznała w końcu szczęścia i spokoju u boku Malika.
OdpowiedzUsuńNie mogę zapomnieć o moim kochanym Liamie, który wiernie dotrzymywał towarzystwa Maddie i Zaynowi. Jego wsparcie jest naprawdę ważne.
Zaskoczyłaś mnie wprowadzeniem postaci Lilly do opowiadania. Nie wiem co kombinujesz, głowię się nad tym, ale cierpliwie poczekam, co będzie dalej :)
Scena Malika pod prysznicem - wyobraźnia przyprawiła mnie o dreszcze xD
Całuję :* <3
@Gattino_1D
Wow! Wreszcie jakieś opowiadanie, które mną szarpie. Zazdro talentu! <3 Jesteś wspaniała i skomentuje z sensem, pff, nawet dodam sobie link u siebie, aby nie zapomnieć, jak będę miała odrobinkę czasu :) Teraz wpadam do spamu, aby zaprosić cię na prolog, który ma może 5 zdań xD
OdpowiedzUsuńTrzymasz w napięciu xd
OdpowiedzUsuńBoski ; )
O matko jedyna !!!!!! Już tak się głupia cieszyłam, że wszystko okej, że dojdzie do siebie, że może w końcu będzie jak dawniej, czyli dobrze, a tu taki koniec.. :( Ja chyba też za chwilę wyląduję w szpitalu...Zayn :( JAk mi go strasznie szkoda jest. Wiem, że powinnam teraz ubolewać nad zdrowiem Mady, ale ten chłopak tak bardzo ją kocha, a tak bardzo rani go jej ból. Widać, że dzielni z nią to wszystko, a najbardziej chciałby wziąć to na siebie. Jestem z niego duma, bo mimo wszystko jest bardzo dzielny i nie poddaje się :) Jestem z nim tam duchowo normalnie xd :D
OdpowiedzUsuńA teraz MAdy ! Błagam walcz dziewczyno! Nie rób tego nam wszystkim, a najbardziej Malikowi ! Jeju na prawdę tyle cierpi, że sobie nawet tego nie wyobrażam :(
Rozdział jest świetny. Normalnie wielkie WOOOOOOOW :D
Całuję Cię mocno i życzę weny :D
♥♥♥
Przeczytałam, przeczytałam, przeczytałam caaaaaaaaaaaałość.
OdpowiedzUsuńNieźle jak na niespełna 24 godziny, co? A w dodatku spałam, była na zajęciach, uczyłam się i dopieściłam ósemeczkę na Last.
Na sam więc początek, chciałabym Ci serdecznie podziękować za umożliwienie mi przeczytania w całości, kochana. Niektóre rozdziały są dość krótkie i pewnie do szewskiej pasji doprowadzało by mnie klikanie co chwileczkę w zakładkę "rozdziały". Dzięki Twojej uprzejmości mogłam przeczytać opowiadanie tak jak lubię.
Idą dalej, nie wiem od czego zająć. Nie chcę się rozpisać na niemożliwą do przyjęcia długość, bo wiem, że ciężko znosi się mój bełkot. Więc podpieram swój łokieć o podręcznik do transakcji i pamiętając o tym, że jeszcze mam sporo nauki, postaram się streszczać.
Zacznę od Anaabell. Och, jasna cholera, jak ta dziewczyna mnie denerwuje. Rozumiem, że ludzie mogą być wredni, zawzięci i zdeterminowani by osiągnąć swój cel - sama widzę taką osobę co rano, gdy spojrzę w lustro. Ale, niech to szlag! Ann ani Madeline, ani Malik nigdy nic zawinili. No bo Mad nigdy jej wcześniej nie spotkała, więc nie miała jak zaleźć jej za skórę, a Zayn nie miał jak zrobić jej nadziei na związek, miłość, seks, czy cokolwiek tam Ann oczekuje. Jest zwyczajną zołzą, suką czy inną chorą psychicznie osobą i zaraz zamknę ją w jednej klatce z Johnem Keyensem, bo niemal mu dorównuje. Szmata jedna.
Mad średnio też lubię. To znaczy, z pewnością jest kochaną osobą i gdyby nie była nieprzytomna przez 2/3 opowiadania, albo nie mdlała zaraz po tym jak się ze śpiączki obudziła, pewnie udowodniła by mi, że jest bohaterkę, w której powinnam się zakochać. Ale póki co słabo jej to idzie. Więc lepiej niech tam nie umiera i ruszy swoje dupsko by poprawić swój wizerunek. Bo jedno wiem na pewno, daleko na tym współczuciu, które we mnie wzbudza nie zajedzie. Ot.
Tak, tak, tak BARDZO podobały mi się pierwsze rozdziały, gdzie w dojrzały sposób pokazałaś jak ciężko jest się zmierzyć z bólem, stratą oraz bezsilnością przed którymi staną Malik. Nie było sztampowo jak w większości opowiadań, i dzięki Twojej wyobraźni za to. Dostarczyłaś mi wiele przyjemności, takim a nie innym rozwiązaniem sytuacji,
Jak już cofnęłam się w czasie do początków, to muszę też podkreślić, że kreacja Horana mnie miło zaskoczyła. Chociaż nadal utrzymujesz jego wizerunek jako obżarciucha, co mnie rozczula (Awwwww...), to pokazałaś, że ma charakter. To jak stawiał się Ann i nie dawał się zwieść jej urokowi na prawdę mi zaimponowało. Z resztą, uwydatniłaś w tym opowiadaniu te cechy członków zespołu, których ze świecą szukać w innych opowiadaniach. Harry jest stanowczy, ale jednocześnie bardzo troskliwy, skupiony i oddany sprawie. Odeszłaś od upartej kreacji go na lekkoducha. Both thumbs up.
Liam opiekuńczy? No dobra, to akurat nikogo nie zaskoczyło. Ha ha ha. xD Ale taki już jest nasz misio i niech taki będzie.
I kolejny punkt, o którym muszę powiedzieć, to to, że zazdroszczę Ci dynamiki akcji. Szybko, ale nie w sposób urywany czy przykry dla czytelnika, przechodzisz z jednej akcji do drugiej nie zamęczając się zbędnym rozpieszczaniem się nad emocjonalnym stanem bohaterów. Ja na przykład ja to robię i właśnie z tego powodu do szału doprowadzają mnie zarówno Meg jak i Harry. Jak mam przeżywać ich miłosne rozterki to zaczynam walić głową w ścianę.
Jedyna rzecz, która mnie osobiście nie przekonuje to zaręczyny w wieku 20 lat. Mam 21, a i tak odesłałabym kolesia, który padłby przede mną na kolana ze uroczy puzderkiem w rękach, z powrotem do jubilera. Ale to opowiadanie i wszystko może się zdarzyć, prawda? ^^
Jutro ma być nowy rozdział. Nie mogę się doczekać, bo będę już na bieżąco.
Pozdrawiam, ściskam i tego...
M.K
( http://last-direction.blogspot.com/ )
Ojej! Tak bardzo się ciesze, że Mady się obudziła! I jeszcze poprosiła Zayna, aby do niej przyszedł... Czyżby istniał ostatni promyk nadziei na wybaczenie? Oby... Czy ona nie widzi jak bardzo Malik się o nią troszczy i jak ją kocha?
OdpowiedzUsuńMiło, ze wróciła stara koleżanka Madeleine, na pewno miło jej będzie ją zobaczyć po długiej rozłące. Nie! Niem proszę! Coś tak czułam, że jak Zayn na chwilę oddali się od szpitala, stanie si,e coś złego. Wiedziałam! Boże, ona musi przeżyć! Nie zabijaj jej, no:(
Omg, tyle emocji, wybacz, że tak krótko, ale czas mnie goni, jak zawsze. Czekam na następny<3
I tak Cię zabiję, właśnie za to, że już zakończenie. Ale co z Madd? Mam nadzieję, że przeżyje. Cholera... nie uśmiercaj jej. To całkowicie złamałoby życie Zaynowi. Co się stało? Myślałam, że już z nią lepiej będzie... Czemu serce się zatrzymało? Mam nadzieję, że lekarze dadzą z tym radę. Na pewno... Ta Lily przyjechała w odpowiednim momencie. Madd będzie potrzebowała teraz bliskich. Jestem ciekawa, jak to wszystko się zakończy. Oby dobrze dla każdego, nawet Chrisa... Nie, nie, dla każdego. Dla Anabelle nie. Nie powinnam jej życzyć źle, no ale za to, co chciała... Osz Ty kurde! Może to przez nią Madd umiera. No przecież jakbym tak dorwała tą idiotkę, a wiedz, że ja to łagodna jestem, to chyba bym ją rozerwała własnoręcznie. Szkoda, że tyle siły nie mam.
OdpowiedzUsuńBiedny Zayn... Na szczęście lekarzom udało się uratować Maddie. Mam nadzieję, że teraz ona wyzdrowieje i pomiędzy nimi wszystko będzie już dobrze.
OdpowiedzUsuń