Minęło
kilka długich godzin odkąd Zayn i Liam czuwali przy boku Madeline.
Żaden z nich nie chciał opuszczać jej ani na krok. Kilkakrotnie w ciągu
tego czasu próbowali dodzwonić się do rodziców brunetki, jednak na
próżno. Obaj nie otrzymali ani jednego zwrotnego telefonu. Odkąd Mady
zaręczyła się z wokalistą One Direction, nie utrzymywała z nimi
kontaktu. Rodzice nie akceptowali tej zbyt pochopnej decyzji ani
wybranka córki. Nie chcieli mieć w rodzinie kogoś pokroju Zayna.
Madeline nie zamierzała zmieniać swojego wyboru ze względu na nich.
Uważała Malika za mężczyznę godnego jej osoby. Kochała go i to głównie
dla niego zaprzestała kontaktów z najbliższą rodziną. Jednak dla
rodziców zawsze najważniejsze jest ich dziecko, dlatego państwo Hayes
musieli wiedzieć o tak poważnym stanie zdrowotnym Madeline. Zayn miał
pewność, że prędzej czy później będzie w stanie ściągnąć ich tutaj, do
Londynu. Chciał, by rodzice brunetki w końcu zaakceptowali go jako
przyszłego członka rodziny.
W
pewnym momencie oboje usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi, w których
kilka sekund później pojawiła się Jasmine - najlepsza przyjaciółka
Madeline. Spojrzała w stronę Zayna z ogromnym żalem w oczach, jakby
spływającymi po policzkach łzami pragnęła przeprosić za to, co się
wydarzyło. Mali ani drgnął na jej widok. Owszem, był wrażliwy, jednak
postawa Jess nie wzruszyła go nawet trochę. Czuł do blondynki jedynie
rozgoryczenie oraz rozczarowanie. Kto jak kto, ale Jasmine najbardziej
wpływała na decyzje Mady. Zaynowi w żadnym razie to nie przeszkadzało,
gdyż z blondynką utrzymywał dobry kontakt i wiedział, że przyjaźń z
Madeline należała do tych naprawdę prawdziwych. W tym momencie wszystkie
te dobrze wspominane chwile przestały mieć jakiejkolwiek znaczenie.
Teraz czył do niej tylko niechęć, która rosła z każdą sekundą, w której
na nią patrzył. Zayn podniósł się ostrożnie z miejsca, zmierzając w
kierunku dziewczyny. Liam prędko podążył za przyjacielem, gdyż ten nie
był w najlepszej formie, z czego mogły wyniknąć same nieprzyjemności.
-
Po co tutaj przyszłaś? - zapytał szorstko Malik, a Jasmine poczuła jego
oddech na swojej twarzy. - Nikt nie chce cię tutaj widzieć.
- Jak ona się czuje? - zignorowała pytania chłopaka, zasypując go własnymi. - Mogę z nią porozmawiać?
-
Porozmawiać? - prychnął ciemnowłosy, wskazując palcem na narzeczoną. -
Wpędziłaś Madeline w śpiączkę, nie wiadomo kiedy się obudzi, czy w ogóle
będzie mogła jeszcze normalnie funkcjonować.
Jess
popatrzyła na Malika z niedowierzaniem, a następnie przeniosła wzrok na
Mady. Ból ścisnął ją w klatce piersiowej, ale nic nie mogła zrobić dla
przyjaciółki. Żałowała Madeline, w której zawsze tkwiła pełnia życia,
entuzjazm oraz pozytywne nastawienie do całego świata. Brunetka
stanowiła duszę towarzystwa, to przy niej ludzie bawili się najlepiej.
Jasmine nie mogła uwierzyć w to, że całe życie przyjaciółki stanęło na
tym etapie. Nie zamierzała także pozwalać na obwiniane jej za ten
wypadek. W żadnym razie nie czuła się niczemu winna, to Madeline podjęła
decyzję o powrocie.
-
Mady prowadziła samochód - powiedziała Jess, nie zdając sobie sprawy z
tego jak kpiąco i ironicznie zabrzmiało to zdanie. To tylko bardziej
rozzłościło Malika.
-
Ale to ty namawiałaś ją, by wsiadła za kierownicę! - krzyknął
zdenerwowany, nie panując nad narastającą złością. - Wiedziałaś, że
wypiła kilka drinków, a mimo to zmusiłaś ją, by odwiozła was do domu.
Szkoda, że sama do niego nie dojechała.
-
Mówiła, że czuje się normalnie, że nie jest pijana - Jasmine próbowała
usprawiedliwiać się dalej, jednak jej słowa nic nie znaczyły dla Zayna.
Nie wierzył jej.
- Miałam ją do czegoś zmuszać? - spytała z wyrzutem.
-
Tak! - głos Zayna stawał się coraz bardziej doniosły i nieprzyjemny. -
To twoja przyjaciółką, o którą zawsze się troszczyłaś. Nie martwiłem się
o nią, gdy była z tobą, ufałem ci, bo wiedziałem jaka jesteś. Dlaczego
postąpiłaś wbrew temu, co udowadniałaś? Zawiodłaś mnie, Jess. Nic tutaj
po tobie, nie wyrażę zgody na żadne twoje odwiedziny, rozumiesz? Zejdź
mi z oczu.
- Zayn, nie wysłuchałeś mnie do końca.
-
Powiedziałem, jazda stąd! - krzyknął mocniej, z przeraźliwą złością w
oczach, która najwyraźniej poskutkowała, bowiem Jess zaczęła oddalać się
od pokoju Mady.
-
Zostaw mnie samego - Malik zwrócił się z prośbą do Liama, który tylko
kiwnął twierdząco głową. Rozumiał przyjaciela, który w tej chwili chciał
pobyć sam, sam na sam ze swoimi myślami.
Zayn
wrócił z powrotem na swoje miejsce, wpatrując się we wciąż niezmienioną
twarz Madeline. Ile by dał, żeby spojrzeć w jej piękne tęczówki, w
których się zakochał. Starał się nie myśleć o najgorszym, ale nie mógł
też nastawiać się pozytywnie - nie zniósłby możliwego rozczarowania.
Chłopak wziął w ręce dłoń brunetki, delikatnie całując. Wierzył, że
Madeline czuła jego dotyk i miała świadomość, iż jej nie zostawił. Malik
nie wiedział, czy będzie w stanie udźwignąć ten ciężar, pogarszający
się z dnia na dzień, ale w myślach obiecywał jej, że zostanie z nią do
samego końca, poczeka na wybudzenie. Przy zaręczynach dał Mady słowo na
temat swojej miłości i wspólnego, przyszłego życia. Jak na razie plany
cofnęły się na dalszy plan, ale Zayn wierzył w ich realizację i
powodzenie. Coraz częstsze myśli o tym przyczyniły się do nawrotu siły i
waleczności, które na moment ukryły się we wnętrzu chłopaka. Przed
nikim nie ukrywał swoich prawdziwych emocji, nie udawał szczęścia i
radości wtedy, gdy nie było po nich śladu. Ale w sercu Malika tliła się
nadzieja na poprawienie stanu Mady. Przytulił lewy policzek do dłoni
narzeczonej, przymykając zmęczone powieki. Do wyobraźni przywołał obraz z
dnia oświadczyn, które tak mile wspominał. Był to jeden z najlepszych
dni w jego życiu.
Razem
znajdowali się w kupionym apartamencie dla dwojga. Wspólne mieszkanie
było urodzinowym prezentem Zayna dla Madeline. Tym gestem nie chciał
wywierać na brunetce żadnego wpływu. Po prostu podarował jej dom, w
którym mieli zamieszkać po uporządkowaniu wszystkich spraw. Ku
zaskoczeniu Malika, Madeline od razu oznajmiła, że będą mogli wprowadzić
się jeszcze tego samego wieczoru. Dziewczyna cieszyła się, iż w końcu
wyprowadzi się od rodziców, zamieszkując z ukochanym. Zayn tolerował
każdą decyzję Hayes, choć nie zawsze się z nimi zgadzał. Nie chciał
tylko, by miała problemy ze swoimi rodzicami. Tego życzenia nie udało
się spełnić, bowiem zaraz po przeniesieniu się na nowe mieszkanie,
zaczęły się konflikty rodzinne. Dopiero po jakimś czasie Mady
zdecydowała się na całkowite zerwanie kontaktu.
Madeline
opierała się plecami o tors Malika, trzymając go za ręce. Oglądali
razem jeden z pierwszych koncertów One Direction. Brunetka była
największą fanką tego zespołu, a ponadto świetnie dogadywała się z
przyjaciółmi Zayna, co dla niego należało do bardzo ważnych czynników.
Pozostała czwórka przyjęła ją ciepło i serdecznie.
-
Zostałabyś moją żoną w tym miesiącu? - spytał Zayn po raz któryś z
kolei. systematycznie zadawał to pytanie od roku, by przygotować Mady na
ważne wydarzenie.
-
Wyjdę za ciebie nawet jutro - odpowiedziała tradycyjnie, przytulając
się do niego. Lubiła, kiedy rozmawiali o takich sprawach i traktowali
się naprawdę poważnie.
- Naprawdę? - szepnął jej do ucha, po czym zza pleców wyciągnął zaręczynowy pierścionek, wkładając go na palec dziewczyny.
Brunetka
spojrzała na niego z niedowierzaniem i ze łzami w oczach. Gest Zayna
bardzo ją wzruszył, nie spodziewała się zaręczyn tak szybko. Mimo
wszystko cieszyła się z tej wyjątkowej chwili. Była zakochana w Maliku i
chciała spędzić z nim resztę swojego życia. W głowie dziewczyny zaczęły pojawiać się
przeróżne wizje dotyczące weselnego przyjęcia. Opowiadała Zayn'owi o
tym, jaką suknię chciałaby założyć na ten specjalny dzień, jak
wyobrażała sobie całą ceremonię. Czarnowłosy czuł się wtedy szczęśliwy,
śmiał się razem z Madeline, wiedząc że ich życie będzie kiedyś
wspaniałe.
Dziś
było inaczej. Czy ktoś spodziewał się takiego obrotu spraw? Żadne z
nich nie przypuszczało, że będą musieli zmierzyć się z wyrokiem pewnej
śmierci. Zayn wiedział, że obecnie czas był ich najgorszym wrogiem,
którego nie będą mogli tak łatwo pokonać. Cierpliwość należała do
wartości, które stanowiły teraz największy problem. Długo godzinne
czekanie, zamartwianie się i płacz były z pewnością bardziej
wyczerpujące niż cokolwiek innego. Malik musiał znaleźć w sobie siłę, by
wytrzymać to, co przygotowało dla niego życie. Nie był na to gotowy,
nie pogodził się z zaistniałą sytuacją, ale miał świadomość tego, że
prędzej czy później będzie musiał to zrobić.
W
pewnym momencie spostrzegł dwoje ludzi stojących u progu drzwi. Byli to
rodzice Madeline, do których Zayn tak bardzo chciał dotrzeć. Wyglądało
na to, że Liam odniósł sukces i skontaktował się z nimi, wysyłając ich
prosto do szpitala. Niestety Malik w dalszym ciągu odczuwał chłodne
nastawienie wobec jego osoby. Pani Hayes patrzyła na niego z żalem w
oczach i co chwilę przenosiła wzrok na córkę. Ojciec Madeline swoją
postawą dawał wyraźnie do zrozumienia, że to Zayn był odpowiedzialny za
wypadek. Chłopaka bolała ogromna niechęć rodziców narzeczonej, ale nie
mógł niczego zmienić. Przez ten ciężki okres przed nimi zamierzał
poprawić swoje stosunku z państwem Hayes, pragnął ich wspierać i tego
samego oczekiwał. Wiedział, że będzie musiał pokonać długą i ciężką
drogę, ale nie warto było się poświęcić?
*~*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz