środa, 25 lipca 2012

Rozdział 2

Minęło kilka długich godzin odkąd Zayn i Liam czuwali przy boku Madeline. Żaden z nich nie chciał opuszczać jej ani na krok. Kilkakrotnie w ciągu tego czasu próbowali dodzwonić się do rodziców brunetki, jednak na próżno. Obaj nie otrzymali ani jednego zwrotnego telefonu. Odkąd Mady zaręczyła się z wokalistą One Direction, nie utrzymywała z nimi kontaktu. Rodzice nie akceptowali tej zbyt pochopnej decyzji ani wybranka córki. Nie chcieli mieć w rodzinie kogoś pokroju Zayna. Madeline nie zamierzała zmieniać swojego wyboru ze względu na nich. Uważała Malika za mężczyznę godnego jej osoby. Kochała go i to głównie dla niego zaprzestała kontaktów z najbliższą rodziną. Jednak dla rodziców zawsze najważniejsze jest ich dziecko, dlatego państwo Hayes musieli wiedzieć o tak poważnym stanie zdrowotnym Madeline. Zayn miał pewność, że prędzej czy później będzie w stanie ściągnąć ich tutaj, do Londynu. Chciał, by rodzice brunetki w końcu zaakceptowali go jako przyszłego członka rodziny.
W pewnym momencie oboje usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi, w których kilka sekund później pojawiła się Jasmine - najlepsza przyjaciółka Madeline. Spojrzała w stronę Zayna z ogromnym żalem w oczach, jakby spływającymi po policzkach łzami pragnęła przeprosić za to, co się wydarzyło. Mali ani drgnął na jej widok. Owszem, był wrażliwy, jednak postawa Jess nie wzruszyła go nawet trochę. Czuł do blondynki jedynie rozgoryczenie oraz rozczarowanie. Kto jak kto, ale Jasmine najbardziej wpływała na decyzje Mady. Zaynowi w żadnym razie to nie przeszkadzało, gdyż z blondynką utrzymywał dobry kontakt i wiedział, że przyjaźń z Madeline należała do tych naprawdę prawdziwych. W tym momencie wszystkie te dobrze wspominane chwile przestały mieć jakiejkolwiek znaczenie. Teraz czył do niej tylko niechęć, która rosła z każdą sekundą, w której na nią patrzył. Zayn podniósł się ostrożnie z miejsca, zmierzając w kierunku dziewczyny. Liam prędko podążył za przyjacielem, gdyż ten nie był w najlepszej formie, z czego mogły wyniknąć same nieprzyjemności. 
- Po co tutaj przyszłaś? - zapytał szorstko Malik, a Jasmine poczuła jego oddech na swojej twarzy. - Nikt nie chce cię tutaj widzieć.
- Jak ona się czuje? - zignorowała pytania chłopaka, zasypując go własnymi. - Mogę z nią porozmawiać?
- Porozmawiać? - prychnął ciemnowłosy, wskazując palcem na narzeczoną. - Wpędziłaś Madeline w śpiączkę, nie wiadomo kiedy się obudzi, czy w ogóle będzie mogła jeszcze normalnie funkcjonować.
Jess popatrzyła na Malika z niedowierzaniem, a następnie przeniosła wzrok na Mady. Ból ścisnął ją w klatce piersiowej, ale nic nie mogła zrobić dla przyjaciółki. Żałowała Madeline, w której zawsze tkwiła pełnia życia, entuzjazm oraz pozytywne nastawienie do całego świata. Brunetka stanowiła duszę towarzystwa, to przy niej ludzie bawili się najlepiej. Jasmine nie mogła uwierzyć w to, że całe życie przyjaciółki stanęło na tym etapie. Nie zamierzała także pozwalać na obwiniane jej za ten wypadek. W żadnym razie nie czuła się niczemu winna, to Madeline podjęła decyzję o powrocie.
- Mady prowadziła samochód - powiedziała Jess, nie zdając sobie sprawy z tego jak kpiąco i ironicznie zabrzmiało to zdanie. To tylko bardziej rozzłościło Malika.
- Ale to ty namawiałaś ją, by wsiadła za kierownicę! - krzyknął zdenerwowany, nie panując nad narastającą złością. - Wiedziałaś, że wypiła kilka drinków, a mimo to zmusiłaś ją, by odwiozła was do domu. Szkoda, że sama do niego nie dojechała.
- Mówiła, że czuje się normalnie, że nie jest pijana - Jasmine próbowała usprawiedliwiać się dalej, jednak jej słowa nic nie znaczyły dla Zayna. Nie wierzył jej.
- Miałam ją do czegoś zmuszać? - spytała z wyrzutem.
- Tak! - głos Zayna stawał się coraz bardziej doniosły i nieprzyjemny. - To twoja przyjaciółką, o którą zawsze się troszczyłaś. Nie martwiłem się o nią, gdy była z tobą, ufałem ci, bo wiedziałem jaka jesteś. Dlaczego postąpiłaś wbrew temu, co udowadniałaś? Zawiodłaś mnie, Jess. Nic tutaj po tobie, nie wyrażę zgody na żadne twoje odwiedziny, rozumiesz? Zejdź mi z oczu.
- Zayn, nie wysłuchałeś mnie do końca.
- Powiedziałem, jazda stąd! - krzyknął mocniej, z przeraźliwą złością w oczach, która najwyraźniej poskutkowała, bowiem Jess zaczęła oddalać się od pokoju Mady.
- Zostaw mnie samego - Malik zwrócił się z prośbą do Liama, który tylko kiwnął twierdząco głową. Rozumiał przyjaciela, który w tej chwili chciał pobyć sam, sam na sam ze swoimi myślami. 
Zayn wrócił z powrotem na swoje miejsce, wpatrując się we wciąż niezmienioną twarz Madeline. Ile by dał, żeby spojrzeć w jej  piękne tęczówki, w których się zakochał. Starał się nie myśleć o najgorszym, ale nie mógł też nastawiać się pozytywnie - nie zniósłby możliwego rozczarowania. Chłopak wziął w ręce dłoń brunetki, delikatnie całując. Wierzył, że Madeline czuła jego dotyk i miała świadomość, iż jej nie zostawił. Malik nie wiedział, czy będzie w stanie udźwignąć ten ciężar, pogarszający się z dnia na dzień, ale w myślach obiecywał jej, że zostanie z nią do samego końca, poczeka na wybudzenie. Przy zaręczynach dał Mady słowo na temat swojej miłości i wspólnego, przyszłego życia. Jak na razie plany cofnęły się na dalszy plan, ale Zayn wierzył w ich realizację i powodzenie. Coraz częstsze myśli o tym przyczyniły się do nawrotu siły i waleczności, które na moment ukryły się we wnętrzu chłopaka. Przed nikim nie ukrywał swoich prawdziwych emocji, nie udawał szczęścia i radości wtedy, gdy nie było po nich śladu. Ale w sercu Malika tliła się nadzieja na poprawienie stanu Mady. Przytulił lewy policzek do dłoni narzeczonej, przymykając zmęczone powieki. Do wyobraźni przywołał obraz z dnia oświadczyn, które tak mile wspominał. Był to jeden z najlepszych dni w jego życiu.
Razem znajdowali się w kupionym apartamencie dla dwojga. Wspólne mieszkanie było urodzinowym prezentem Zayna dla Madeline. Tym gestem nie chciał wywierać na brunetce żadnego wpływu. Po prostu podarował jej dom, w którym mieli zamieszkać po uporządkowaniu wszystkich spraw. Ku zaskoczeniu Malika, Madeline od razu oznajmiła, że będą mogli wprowadzić się jeszcze tego samego wieczoru. Dziewczyna cieszyła się, iż w końcu wyprowadzi się od rodziców, zamieszkując z ukochanym. Zayn tolerował każdą decyzję Hayes, choć nie zawsze się z nimi zgadzał. Nie chciał tylko, by miała problemy ze swoimi rodzicami. Tego życzenia nie udało się spełnić, bowiem zaraz po przeniesieniu się na nowe mieszkanie, zaczęły się konflikty rodzinne. Dopiero po jakimś czasie Mady zdecydowała się na całkowite zerwanie kontaktu.
Madeline opierała się plecami o tors Malika, trzymając go za ręce. Oglądali razem jeden z pierwszych koncertów One Direction. Brunetka była największą fanką tego zespołu, a ponadto świetnie dogadywała się z przyjaciółmi Zayna, co dla niego należało do bardzo ważnych czynników. Pozostała czwórka przyjęła ją ciepło i serdecznie.
- Zostałabyś moją żoną w tym miesiącu? - spytał Zayn po raz któryś z kolei. systematycznie zadawał to pytanie od roku, by przygotować Mady na ważne wydarzenie.
- Wyjdę za ciebie nawet jutro - odpowiedziała tradycyjnie, przytulając się do niego. Lubiła, kiedy rozmawiali o takich sprawach i traktowali się naprawdę poważnie.
- Naprawdę? - szepnął jej do ucha, po czym zza pleców wyciągnął zaręczynowy pierścionek, wkładając go na palec dziewczyny.
Brunetka spojrzała na niego z niedowierzaniem i ze łzami w oczach. Gest Zayna bardzo ją wzruszył, nie spodziewała się zaręczyn tak szybko. Mimo wszystko cieszyła się z tej wyjątkowej chwili. Była zakochana w Maliku i chciała spędzić z nim resztę swojego życia. W głowie dziewczyny zaczęły pojawiać się przeróżne wizje dotyczące weselnego przyjęcia. Opowiadała Zayn'owi o tym, jaką suknię chciałaby założyć na ten specjalny dzień, jak wyobrażała sobie całą ceremonię. Czarnowłosy czuł się wtedy szczęśliwy, śmiał się razem z Madeline, wiedząc że ich życie będzie kiedyś wspaniałe.
Dziś było inaczej. Czy ktoś spodziewał się takiego obrotu spraw? Żadne z nich nie przypuszczało, że będą musieli zmierzyć się z wyrokiem pewnej śmierci. Zayn wiedział, że obecnie czas był ich najgorszym wrogiem, którego nie będą mogli tak łatwo pokonać. Cierpliwość należała do wartości, które stanowiły teraz największy problem. Długo godzinne czekanie, zamartwianie się i płacz były z pewnością bardziej wyczerpujące niż cokolwiek innego. Malik musiał znaleźć w sobie siłę, by wytrzymać to, co przygotowało dla niego życie. Nie był na to gotowy, nie pogodził się z zaistniałą sytuacją, ale miał świadomość tego, że prędzej czy później będzie musiał to zrobić.
W pewnym momencie spostrzegł dwoje ludzi stojących u progu drzwi. Byli to rodzice Madeline, do których Zayn tak bardzo chciał dotrzeć. Wyglądało na to, że Liam odniósł sukces i skontaktował się z nimi, wysyłając ich prosto do szpitala. Niestety Malik w dalszym ciągu odczuwał chłodne nastawienie wobec jego osoby. Pani Hayes patrzyła na niego z żalem w oczach i co chwilę przenosiła wzrok na córkę. Ojciec Madeline swoją postawą dawał wyraźnie do zrozumienia, że to Zayn był odpowiedzialny za wypadek. Chłopaka bolała ogromna niechęć rodziców narzeczonej, ale nie mógł niczego zmienić. Przez ten ciężki okres przed nimi zamierzał poprawić swoje stosunku z państwem Hayes, pragnął ich wspierać i tego samego oczekiwał. Wiedział, że będzie musiał pokonać długą i ciężką drogę, ale nie warto było się poświęcić?

*~*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz