Po
krótkiej scenie, jaką zaprezentowała Annabell, dwudziestolatek
udał się na górę, nie spojrzawszy na żadnego ze swoich
przyjaciół. Nie zwrócił uwagi na ich zatroskane wyrazy twarzy,
które coraz bardziej mu przeszkadzały. Wszyscy dookoła potrafili
tylko współczuć i bez większego zaangażowania czekać na nowe
wiadomości, zajmować się własnymi sprawami, a tylko w
międzyczasie potrafili przypomnieć sobie historię Zayna Malika i
jego narzeczonej. Każdy spodziewał się, że wystarczy dobre słowo
i rada, by osoba dotknięta cierpieniem poczuła ulgę i choć na
chwilę uniosła kąciki ust ku górze. Ludziom stojącym z boku te
czynności lub ten wysiłek wydawały się bardzo proste i co
najważniejsze – możliwe do wykonania. Niestety Zayn postrzegał
to w zupełnie inny sposób, nie miał i nie chciał odnajdywać w
sobie nadziei. Nie pozwalał uwierzyć samemu sobie w coś, co na
obecną chwilę po prostu nie istniało. Gdyby każdego poranka
wstawał z myślą, że być może Madeline otworzyła oczy, wówczas
jego rozczarowanie w momencie odwiedzin stałoby się ciężarem
trudnym do podniesienia i utrzymania. Malik wolał zatem patrzeć na
tę sytuację w sposób realny i nie nasycał się złudnymi
wyobrażeniami oraz fałszywymi nadziejami.
Zamykając
drzwi do swojego pokoju, chłopak usłyszał głośne dyskusje
pomiędzy przyjaciółmi a Annabell. Nie miał ochoty wszystkiemu się
przysłuchiwać, dlatego przekręcił klucz w zamku, odłożył go na
regał, po czym ułożył się wygodnie na swoim łóżku,
przymykając powieki. Pragnął na dłuższą chwilę uśpić w sobie
wszelkie uczucia i emocje, oczyścić się z nich, by później
spojrzeć na wszystko trzeźwym okiem. Pomimo wielu starań Madeline
wciąż krążyła po umyśle Malika, nie dając mu chwili
wytchnienia. Niekiedy miał do niej o to pretensje, był zły, że
dziewczyna ciągle przypominała mu o swoim fatalnym stanie zdrowia.
Jednak zaraz po tym uświadamiał sobie, że przecież tak bardzo
lubił o niej myśleć, potrzebował mieć ją blisko, choćby tylko
we wspomnieniach. Na razie to w zupełności wystarczało Zaynowi do
codziennego przetrwania. Nie wiedział, co zdarzy się za kilka dni
czy za parę miesięcy, lecz jednego był pewien – nie chciał
zmieniać tego, że Madeline trwała u jego boku w myślach.
Usilnie
starał się zapomnieć o rozczarowaniu, które niedawno go dotknęło
i wprowadziło w ten melancholijny nastrój. Nikogo nie należało o
nic obwiniać, a tym bardziej lekarzy, którzy każdego dnia walczyli
o życie i zdrowie Mady. Zayn nie mógł zachowywać się w ten
sposób, bowiem odtrącał od siebie ludzi, których potrzebował, a
jego gniew i tak nie zdoła zmienić stanu brunetki. Chłopak musiał
wykazać się cierpliwością, wszystko miało miejsce w określonym
miejscu i czasie.
Po
przemyśleniach zerwał się z miejsca, podchodząc do rozsuwanej
szafy, z której wyciągnął małą walizkę. Spakował do niej
wszystko co kilkanaście dni temu przyniósł z mieszkania, które
dzielił z narzeczoną. Z początku uważał, że pomysł z
przeprowadzką okaże się odpowiedni, dzięki temu miał więcej
czasu spędzać z przyjaciółmi, co w rezultacie w ogólnie nie
miało miejsca. Zayn wolał przebywać tylko w swoim towarzystwie.
Dlatego w tej sytuacji postanowił z powrotem przenieść się do
siebie, by nie naprzykrzać się chłopakom, ale przede wszystkim po
to, żeby samemu odetchnąć i uwolnić się od pomocy oferowanej
przez wszystkich dookoła. Jako ostatnie włożył do walizki wspólne
zdjęcie z Madeline, popatrzył na nie z wielką czułością, po
czym odwrócił je i zapiął zamek. Postawił torbę tuż przy
drzwiach, a kilka sekund później usłyszał stanowcze pukanie.
Rozpoznał, że po drugiej stronie stał Harry, z którym teraz nie
miał ochoty rozmawiać ani niczego wyjaśniać. Z drugiej zaś
strony zdawał sobie sprawę z zawziętości Stylesa, która w końcu
zwyciężyła – Malik poddał się, otwierając przyjacielowi
drzwi.
-
Wszystko w porządku? - spytał niepewnie Harry, ukradkiem
spoglądając na walizkę obok siebie. - Co się stało?
- Nic
– odpowiedział krótko Mulat, siadając na skraju łóżka. - Poza
tym, że Madeline dalej jest w śpiączce. Ale nie, nic się nie
stało.
-
Zayn...
- Co
chcesz, Harry? - zapytał szorstko, nie zwracając uwagi na słowa,
które kierował w stronę przyjaciela. - Nie mam ochoty nikogo
widzieć ani z nikim rozmawiać.
- A
ta walizka? - Styles nie chciał wdawać się w kolejną niepotrzebną
awanturę, dlatego odpuścił, choć żałował, że Malik coraz
bardziej się od nich oddalał.
-
Wracam do mieszkania Madeline – odparł obojętnie, przeczesując
palcami włosy. - Mam prośbę. Zejdź na dół i przygotuj
chłopaków, żebym nie musiał zaczynać od początku. A co do
Annabell, proszę trzymaj ją z daleka ode mnie. Nie jestem teraz
najlepszym kompanem i przez to nie chcę jej zranić.
Harry
kiwnął głową na znak zrozumienia. Jeszcze przez chwilę spoglądał
na Zayna, po czym opuścił pokój, nie mówiąc już ani słowa.
Mulat rozglądnął się po raz ostatni po pomieszczeniu jakby chciał
zatrzymać najlepsze i najradośniejsze wspomnienia z przebywania z
przyjaciółmi. Tęsknił za tamtymi chwilami, chciał do nich
wrócić, jednak na razie nie na tym zależało mu najbardziej.
Musiał przejść przez ten etap sam, nie wciągając w to chłopaków.
Zayn
zszedł na parter, zauważając wszystkich, którzy zebrali się w
salonie, patrząc na niego smutno. Na ten widok miał ochotę
krzyczeć i jednocześnie wylewać potok łez, ale nie mógł nikomu
okazać słabości. Musiał być silny dla siebie i przede wszystkim
dla Madeline. Chłopak pożegnał się z przyjaciółmi, natomiast
Annabell obdarzył tylko przelotnym spojrzeniem. Kilka minut później
Zayn znalazł się już na zewnątrz, wypuszczając powietrze z ust z
wielką ulgą. Po raz kolejny nie mógł powstrzymać się od pokusy
jaką okazał się papieros. Wyciągnął jednego, zapalił, po czym
wziął do ust, zaciągając się. Właśnie wtedy poczuł
niepohamowane wewnętrzne szczęście oraz spokój. Wolnym krokiem
podążał w kierunku mieszkania, raz po raz wypalając kolejnego
papierosa. Wiedział, że w momencie załamania jego nałóg zawsze
go pokonywał i nie miał z nim szans. Bardzo chciał to zmienić,
jednak tylko to pomagało mu oderwać się od rzeczywistości.
Niedługo po tym znalazł się na miejscu, odczuwając pewnego
rodzaju ulgę. Natychmiast ogarnęły go wspomnienia, które łączyły
jego i Madeline. Mimowolnie uśmiechnął się do siebie, spoczywając
na skórzanej kanapie. Przymknął na moment powieki, rozkoszując
się błogą ciszą, która panowała dookoła. Po niespełna kilku
minutach udał się do sypialni, gdzie rozpakował swoje rzeczy.
Wspólne zdjęcie z Madeline położył na nocnej szafce tuż przy
łóżku. Pogładził fakturę fotografii w miejscu, gdzie znajdowała
się brunetka, po czym wyszedł z mieszkania. Ogarnęła go potrzeba
spotkania się z tą jedyną ważną osobą, która zawsze znała
odpowiedzi na wszystkie pytania Malika.
W
małym domostwie chłopaków z One Direction panował chaos, który
został wywołany nagłym odejściem Zayna. Nikt nie rozumiał jego
postępowania, ale było ono akceptowane, bowiem przyjaźń między
tymi ludźmi opierała się na bezgranicznym i wzajemnym zaufaniu.
Pozostała czwórka starała się postawić na miejscu przyjaciela,
który niewątpliwie przechodził przez trudny okres w swoim życiu.
Tak naprawdę nie było to proste, dlatego Malik często czuł się
nierozumiany przez najbliższe osoby. Nie zmieniało to jednak faktu,
że doceniał troskę i opiekę chłopaków, co również podnosiło
go na duchu.
Annabell
nie mogła odnaleźć się wśród przyjaciół kuzyna. Chciała jak
najszybciej wyrwać się z ich towarzystwa, wolała spędzić ten
czas z Zaynem, który potrzebował kogoś przy swoim boku. Blondynka
nie zdecydowała się na ten krok, gdyż wyglądałoby to
podejrzanie. Postanowiła poczekać co najmniej do wieczora, by
później móc zobaczyć się z tym, którego nie mogła sobie
odpuścić. Podeszła do siedzącego na podłodze ze spuszczoną
głową Nialla i przyłączyła się do niego.
-
Gdzie dokładnie jest ich mieszkanie? - spytała niewinnie, by
niczego po sobie nie zdradzić.
-
Przede mną nie musisz udawać, że ta informacja jest ci obojętna –
powiedział Horan, zaskakując blondynkę. - Harry nas uprzedził.
Dziewczyno, zostaw go na razie. Nic z tego nie będzie.
- Nie
rozumiem, o co ci chodzi? - skłamała, denerwując się przy tym. -
Chyba wszyscy chcemy mu pomóc.
- Ty
w szczególności – zaśmiał się, przez co Annabell skarciła go
wzrokiem. - Nie podam ci adresu, nie patrz tak.
Chwilę
później obok nich pojawił się Harry, który chwycił kuzynkę za
ramię, podciągając ją tym samym do góry. Zaprowadził dziewczynę
do kuchni i spojrzał na nią surowo. Był wściekły i całkowicie
wyprowadzony z równowagi, co w jego przypadku nie zdarzało się
często.
-
Spróbuję po dobroci, Ann – zaczął Styles, uważnie obserwując
kuzynkę. - Zayn nie chce utrzymywać z tobą kontaktu, więc na siłę
go nie szukaj, dobrze?
- Kim
jesteś, żeby mówić mi co mam robić? - zapytała szorstko, nie
spoglądając na Harry'ego. - Jestem pewna, że Zayn mnie potrzebuje.
Po prostu daj mi tylko adres, nic więcej.
-
Myślałem, że jesteś rozsądniejsza – odrzekł zrezygnowany
brunet, poprawiając swoją koszulę w kratkę.
-
Och, daj spokój, Harry – uśmiechnęła się zachęcająco, kładąc
dłonie na ramionach chłopaka.
-Annabell
– Styles cofnął się kilka kroków w tył. - Najlepiej będzie,
jeśli poszukasz czegoś dla siebie. Skoro nie potrafisz uszanować
woli innych oraz panujących w tym domu zasad, nie ma tutaj dla
ciebie miejsca. Spakuj swoje rzeczy, podwiozę cię.
Po
tych słowach Harry zostawił zdezorientowaną blondynkę i wyszedł
na zewnątrz, gdzie zamierzał na nią zaczekać. Nie chciał
postępować z dziewczyną w ten sposób, ale nie dawała mu żadnego
innego wyboru. Z jednej strony robił to dla przyjaciela, by w tych
chwilach nikt mu się nie narzucał, a z drugiej właśnie dla
Annabell – by nie musiała cierpieć z powodu Zayna Malika.
*~*
Udało mi się posklejać ten rozdział w ciągu dwóch dni, z czego niezmiernie się cieszę. Skorzystałam z luzu w obowiązkach codziennych i wyszło mi coś takiego. Kolejny nie wiem, kiedy się pojawi, ale mam nadzieję, że tak długo nie będziecie musiały czekać.
Strasznie denerwuje mnie zachowanie Anabelle. Czy ona nigdy nie odpuści? Haha. Wytrwała jest, nie ma co. Mam tylko nadzieję, że w końcu da sobie z tym spokój. Dlaczego akurat Zayn? On jest zajęty!!! A to, że Mad jest w śpiączce, nie czyni go wolnym. Ale ta Anebelle jest głupia.
OdpowiedzUsuńCzy Zayn dobrze robi, przeprowadzając się? Sam w pustym mieszkaniu... Częściej będzie myślał o Mad. Z jednej strony to dobrze, że nie chce o niej zapomnieć, ale z drugiej przydałaby mu się chwila wytchnienia. Mógłby zająć myśli czymś innym. To na pewien czas by mu pomogło. A towarzystwo przyjaciół na pewno by się temu przysłużyło. No, ale w sumie to on sam lepiej wie, co jest dla niego lepsze. :)
Tęskniłam za tym opowiadaniem i Zaynem <3.
OdpowiedzUsuńRozumiem przygnębienie i melancholijny nastrój Zayna. Rozumiem, jak bardzo cierpi przez stan, w którym znalazła się jego ukochana. Odtrąca przyjaciół, choć tak naprawdę tylko oni mogliby mu pomóc odzyskać nadzieję i wiarę. Ale on chce być sam. Odpycha przyjaciół, Harry'ego, który naprawdę chce mu pomóc. Boję się, że Zayn naprawdę się załamie i zacznie szukać pocieszenia w czymś nieodpowiednim.
Annabell coraz bardziej działa mi na nerwy. Taa, Zayn na pewno potrzebuje akurat jej! -,- Cieszę się, że Niall nie był na tyle głupi i nie podał kuzynce Stylesa adresu mieszkania Madeline, a Harry zdecydował wykopać ją z domu. Bardzo mądre posunięcie! Obawiam się jednak, że to nie koniec intryg tej podstępnej żmii.
Czekam na nowy ;3.
Nie podoba mi się zachowanie Annabell... Ale na szczęście i Zayn, i reszta chłopaków zdecydowali się na nieustępowanie jej...
OdpowiedzUsuńTrochę mnie tu nie było, ale wróciłam i cieszę się, że to zrobiłam, bo widzę, że dużo mnie tutaj ominęło :O Wkurza mnie zachowanie Annabell, ale jednocześnie je rozumiem. Dziwne, prawda?
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ( ;
(be-still-and-know.blog.onet.pl)
Zwykle nie czytam o 1D, bo to nie moje klimaty ale weszłam na tego bloga jakiś czas temu... no i przeczytałam. I wiesz co?
OdpowiedzUsuńDołączam to opowiadanie do listy blogów które czytam. Świetne :)
witness-the-slow-death.blogspot.com
SPAM ! - Serdecznie zapraszam na http://wishmeyourself.blogspot.com gdzie pojawił się Rozdział 2 "Those who are at war with others are not at peace with themself." Buziaki, paulinxoxoo
OdpowiedzUsuń[SPAM] Nathaniel wraca z trasy z koncertowej i niedługo po tym dowiaduje się, że jest chory na raka i zostało mu niewiele czasu. Co może zrobić przez ten czas, ktoś, kto zrobił już wszystko w swoim życiu? Będzie je wspominać. Wszystkie dobre i złe rzeczy, które zrobił w swoim życiu. A Nathaniel narozrabiał trochę w nim. Ćpanie, chlanie, problemy w małżeństwie, wielokrotne otarcia o śmierć, ale to i tak jeszcze nie wszystko co zrobił. I gdy przemyśli to wszystko, będzie mógł odpowiedzieć sobie na dręczące go pytanie, czy jest dobry, czy zły.
OdpowiedzUsuńhttp://cannibal-drake.blogspot.com
Zapraszam na http://wishmeyourself.blogspot.com gdzie pojawił się Rozdział 5."Without gravity racing into the unknown." dużo się dzieję! zapraszam. buziaki / paulinxoxoo
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award. Pytania znajdziesz na http://ifindyourlips.blogspot.com
OdpowiedzUsuńświetny blog , zapraszam do mnie jesten nowa ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com/
Zapraszam na http://wishmeyourself.blogspot.com gdzie pojawił się Rozdział 7.Life is good, the way it should, the way it was meant to be. buziaki xx
OdpowiedzUsuńHejka. Czytam od wczoraj twoje opowiadanie i jestem pod wrażeniem :) Zayn jest taki uroczy, tak kocha swoją narzeczoną i widać to tak z daleka. Szkoda, że los tak bardzo ich pokarał. Tak piękna z nich para, a tak muszą cierpieć. Jak czytam twoją historię to tak w jakiś sposób chciałabym im pomóc, żeby już tak nie cierpieli. Do tego dochodzi ta Annabell. Tak działa mi na nerwy, że cieszę się , iż Harry w końcu robi z tym porządek. Czemu pcha się tam, gdzie jej nie chcą ? Dlaczego nie rozumie cierpienia Malika ? Też wywaliłabym ją z domu i niech żaden z nich nie waży się dać jej adres Zayna !
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, twoje opisy są takie pełne, dokładne i dobre do wyobrażenia wszystkiego. Nie mogę się doczekać momentu wybudzenia dziewczyny...
Dobra lecę z czytaniem dalej. Buźki ;*
♥♥♥