Ciemnowłosy
mężczyzna zjawił się w mieszkaniu kilka godzin przed czasem. Był
podekscytowany i zdenerwowany jednocześnie. Nie wiedział, czego
spodziewać się po reakcji Madeline. Czuł, że dziewczyna w jakiś
sposób zdołała dowiedzieć się choć połowy historii. Gdyby było
inaczej, od razu zadzwoniłaby do niego lub zasypała setkami
wiadomości tekstowych. Wysłała jedynie krótkiego, chłodnego
smsa, który na razie musiał wystarczyć Mulatowi.
Przez
całą noc zastanawiał się nad tym, co powiedzieć brunetce. Chciał
wyznać jej całą prawdę, jednak nie potrafił dobrać odpowiednich
słów. Wiedział, że każde z nich na pewno bardzo zrani Madeline,
zważając na ostateczną konsekwencję jego czynów – zdradę.
Nigdy nie przypuszczał, że sam dopuści się czegoś takiego. Była
to jedyna rzecz, której nikomu nie potrafiłby wybaczyć. Teraz sam
stanął przed tym faktem i to właśnie on potrzebował zrozumienia,
ale przede wszystkim wybaczenia najważniejszej kobiety w jego życiu.
Znał Madeline i doskonale wiedział z jaką pasją darzyła go
miłością. Ze względu na to miał ogromną nadzieję, że prędzej
czy później dziewczyna o wszystkim zapomni i będzie chciała
przyjąć go z powrotem.
Zayn
nie potrafił spojrzeć na własne odbicie. Miał do siebie ogromny
żal o to, jak postąpił ze swoją ukochaną. Żałował, że w
odpowiednim czasie nie posłuchał przyjaciół, nie odrzucił
Annabell i nie czuwał przy boku Madeline tak, jak ona sobie tego
życzyła. Zniszczył wszystko, co miało dla niego znaczenie. Był
tego świadomy, jednak nic nie mógł z tym zrobić. Bezsilność
przerosła go jakiś czas temu, wciąż z nią walczył i w dalszym
ciągu nie znalazł dobrego rozwiązania.
Postanowił
przygotować romantyczną kolację, byleby tylko bardziej nie
zagłębiać się w przygnębiające myśli. Udał się do kuchni,
otworzył lodówkę, wyjmując najpotrzebniejsze rzeczy. Na dnie
jeden z szuflad znalazł dwie czerwone świece, które położył na
środku stołu. Starannie przetarł białe talerze, kieliszki oraz
sztućce, którymi nakrył miejsca. Wyciągnął pierwszą z brzegu
płytę zespołu, wkładając ją do odtwarzacza. Doskonale pamiętał,
że Madeline lubiła słuchać ich utworów, stawała się
spokojniejsza, a cała złość odchodziła w niepamięć. Malik
usiadł na krześle, przymknął powieki, wsłuchując się w głosy
swoich przyjaciół. Była to szczera prawda – muzyka działała
kojąco na każdy rodzaj bólu, nawet ten najgorszy, którego źródłem
stała się miłość.
Z
błogiego stanu wyrwał go dźwięk dzwonka do drzwi. Zayn zerwał
się zdenerwowany, a jego serce momentalnie zaczęło szybciej
pracować. Nie mógł już nad tym zapanować, dlatego postanowił
ignorować zagrywki swojego ciała. Niepewnym krokiem podszedł do
drzwi, przekręcił zamek i powoli je otworzył. Tak jak się
spodziewał, zobaczył przed sobą Madeline taką, jaką pamiętał
kilka miesięcy temu. Była jedynie bardziej przygnębiona niż
zwykle, jednak nie miał jej tego za złe. To w końcu on sam się do
tego przyczynił. Odważył się spojrzeć w jej czekoladowe
tęczówki, które również wpatrywały się w niego. Dziewczyna
posłała mu lekki, ledwo widoczny uśmiech, przez co stopiła lodową
skorupę w jego sercu. Malik czuł się tak, jakby wypadek, śpiączka
i parę odebranych miesięcy nigdy nie miały miejsca w ich życiu.
-
Zayn? - odezwała się brunetka, machając dłonią przed nosem
chłopaka. - Mogę wejść?
-
Tak. Tak, przepraszam – powiedział zdezorientowany, przepuszczając
dziewczynę w drzwiach.
Wskazał
Madeline miejsce przy stole, jednak ona nie zamierzała spędzać z
Mulatem romantycznego wieczoru. Zostawiła swoje rzeczy na kanapie w
salonie, po czym wróciła do kuchni, stając przed mężczyzną.
Przez chwilę wpatrywała się w niego bez słów, próbowała
dokładnie przypomnieć sobie rysy jego twarzy, kolor oczu, uroczy
uśmiech i wiecznie rozczochrane włosy, które tylko dodawały mu
uroku. Opuszkami palców dotknęła jego policzka, przesuwając nimi
raz w górę, raz w dół. Malik mimowolnie zamknął powieki,
przytulając się bardziej do jej dłoni. Marzył o tej chwili od
wielu miesięcy.
-
Tęskniłem...
Wyszeptał,
mając nadzieję, że Madeline go usłyszy. Dziewczyna wodziła
jednak teraz dłońmi po jego włosach, mocno zaciskając pięści.
Nie chciała się rozpłakać ani pokazać swojej słabości. Ona też
tęskniła, ale nie zamierzała się do tego przyznawać. Ujęła
twarz chłopaka, nakazując mu spojrzeć sobie prosto w oczy.
- Tak
bardzo, że mnie zdradziłeś? - zapytała łamiącym się głosem.
Nie mogła tego kontrolować, emocje sięgnęły zenitu, a po jej
policzkach popłynęły pojedyncze łzy, które natychmiast otarła.
Przeniosła wzrok na zdziwionego Mulata, po czym dodała. - Zayn,
znam cię. Kiedy dowiedziałam się, że nie przychodziłeś do mnie
od dłuższego czasu, domyśliłam się. Uciekłeś. Zawsze to
robisz, kiedy zrobisz coś, czego potem żałujesz.
-
Przepraszam – odezwał się w końcu, spoglądając w oczy
dziewczynie. - Nie masz pojęcia, przez co przechodziłem.
- To
cię nie usprawiedliwia.
-
Wiem! - krzyknął chłopak, zrywając się z miejsca. Madeline
zakryła twarz dłońmi, pozwalając emocjom wydostać się z jej
wnętrza. Zayn natychmiast do niej podszedł, przytulając ją do
siebie. - Nie cofnę czasu, chociaż bardzo bym chciał. To dla mnie
nic nie znaczyło, musisz mi uwierzyć. To była jedynie chwila
słabości, nic więcej. To ciebie kocham.
- Nie
wątpię w to, Zayn – powiedziała brunetka, przyciągając do
siebie Mulata jeszcze bardziej. Chwilę później delikatnie się
odsunęła. - Ale stało się. A ja nie mogę znieść myśli, że
całowałeś i dotykałeś inną kobietę, kiedy miałeś być przy
mnie. Powinieneś wiedzieć, że nigdy nie byłabym w stanie cię
zostawić i że pewnego dnia wróciłabym. Dlaczego nie zaczekałeś
miesiąc dłużej?
Dziewczyna
usiadła na kanapie, podkuliła nogi, chowając w nich twarz. Serce
podpowiadało, by wybaczyła, jednak rozum kategorycznie odmawiał. W
tym przypadku postawiła na drugi instynkt, chociaż ta decyzja
ponownie złamała jej serce.
-
Zayn, zatrzymam się u rodziców – powiedziała, podchodząc do
niego. W międzyczasie zdjęła z palca zaręczynowy pierścionek. -
Proszę, zatrzymaj go.
-
Mady... - wyszeptał przez łzy, klękając przed brunetką. -
Potrzebuję cię.
Madeline
schyliła się, muskając delikatnie czoło Mulata na pożegnanie.
Zabrała swoje rzeczy, wychodząc z mieszkania. Tak naprawdę
myślała, że da sobie radę i będzie w stanie wybaczyć Zaynowi,
jeśli tylko spojrzy w jego oczy i dostrzeże ten sam błysk.
Znalazła go, była pewna jego miłości, ale mimo to nie potrafiła
przyjąć go z powrotem. Potrzebowała czasu, przestrzeni,
zrozumienia, ale przede wszystkim przyjaciół i najbliższą
rodzinę. Musiała jeszcze raz wszystko na spokojnie przeanalizować,
by podjąć jakiekolwiek kroki. Nie chciała przekreślać wspólnych
lat z Malikiem, w których stała się najszczęśliwszym człowiekiem
na świecie. Nie mogła tak po prostu zapomnieć o tym, co ich
łączyło, pogrzebać wspomnienia i zacząć życie od początku, u
boku kogoś innego. Nie wyobrażała sobie takiego scenariusza i tych
planów zdecydowanie nie zamierzała wprowadzać w obieg. Nie
wiedziała do końca czy swoją przyszłość będzie wiązała z
Zaynem, tak jak sobie wymarzyła, ale była pewna, że nie wyrzuci go
z życia. Był dla niej kimś wyjątkowym.
Przeszła
kawałek, w międzyczasie dzwoniąc po taksówkę. Tak naprawdę
skłamała, mówiąc o zatrzymaniu u rodziców. Państwo Hayes
wyjechali dzisiaj rano do Los Angeles, gdzie na co dzień mieszkali.
Madeline zamierzała zatrzymać się u Christophera, który
zaoferował jej swoją pomoc. Dziewczyna wierzyła, że dzięki temu
uda im się odnowić kontakt i nadrobić stracone lata. Chciała
również spotkać się ze swoimi przyjaciółkami, a przede
wszystkim Jess, która towarzyszyła jej w noc wypadku. Miały sobie
naprawdę wiele do powiedzenia.
Po
niespełna kwadransie taksówka zjawiła się na miejscu. Dziewczyna
zapakowała swoje rzeczy na tyle siedzenie, gdy nagle usłyszała tak
dobrze znany jej głos tuż za nią.
-
Zrobię wszystko, słyszysz? Powiedz tylko co – odwróciła się,
spoglądając na Zayna, który wybiegł jedynie w koszulce w krótkim
rękawku. - Naprawię to, tylko zostań. Proszę.
-
Zayn, wracaj do domu – poprosiła brunetka, zbliżając się do
niego. - Tego nie da się tak po prostu naprawić, wiesz o tym. Tak
będzie lepiej dla nas obojga.
Malik
nie zamierzał marnować takiej okazji. Miał świadomość, że
Madeline była zawzięta i za nic w świecie nie zmieniłaby swojego
zdania. Musiał pogodzić się z jej decyzją, ale jednocześnie
chciał, by pojawiły się wokół niej jakiekolwiek wątpliwości.
Ujął ostrożnie twarz dziewczyny, nie zauważając jej sprzeciwu,
dotknął delikatnie ust dziewczyny, składając na nich namiętny
pocałunek. Madeline nie miała serca zabierać mu czegoś, na co
sama miała ochotę. Nie chciała jednak, by ten jeden gest zmienił
diametralnie całą sytuację. Tak stać się nie mogło, dlatego po
dłuższej chwili odsunęła się od niego, wsiadając do samochodu.
Mężczyzna
jeszcze przez długi czas wpatrywał się w pustą i ciemną
przestrzeń przed sobą. Czekał na coś, co nie miało prawa się
wydarzyć. Czekał na powrót dziewczyny, chociaż doskonale
wiedział, że to prędko nie nastąpi. Skrzywdził ją, ale w żaden
sposób nie mógł tego naprawić.
Powolnym
krokiem wrócił pod swoje mieszkanie, gdzie czekała na niego
znajoma blondynka. Na jego widok wyraźnie się uśmiechnęła, lecz
nie wypowiedziała żadnego słowa. Zayn nie obdarzył jej nawet
jednym spojrzeniem, przeszedł obok niej obojętnie. Z kieszeni
swoich spodnich wyciągnął klucze, przekręcił zamek i wszedł do
środka, zatrzaskując drzwi przed Annabell. Nie interesowało go to,
co dziewczyna miała mu do przekazania. Chwilę później wyłączył
swój telefon, który aż gotował się od połączeń blondynki.
Malik udał się do swojej sypialni, położył się na łóżku,
tępo wpatrując się w sufit. Po raz pierwszy w życiu odczuwał
dogłębną pustkę, która zżerała go od środka. Było to gorsze
uczucie od samej tęsknoty, która również nie dawała o sobie
zapomnieć. Bolało go całe ciało, ale przyjmował to z wielką
godnością. Wiedział, że zasłużył sobie na to cierpienie, które
z każdą minutą wygrywało kolejną walkę. Dopiero po odejściu
Madeline poczuł co oznacza być przegranym.
*~*
OD AUTORKI: Postanowiłam opublikować ten rozdział z racji tego, że za tydzień chyba nie dam rady niczego napisać, zatem nie wiem, kiedy pojawi się 13. Licze, że za dłużej niż dwa tygodnie nie. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał, trochę taki jednotematyczny, ale nie chciałam tego rozkładać na dwie części. Więc pierwsze spotkanie Zayna i Mady mamy już za sobą! Dzisiaj wieczorem opublikuję również 1 rozdział na moim nowym blogu, ale to powiadomię Was o tym na twiterze. Do napisania, kochani!
Odeszła... Gdyby mu od razu wybaczyła, to byłoby zbyt piękne. Nie wydawała się jednak być jakoś bardzo zła. Nie zrobiła nawet awantury... Podziwiam ją za ten spokój. I trochę zazdroszczę. Mam nadzieję, że da mu drugą szansę, jak przemyśli sobie wszystko. Nie chce go tracić, to widać, ale niestety, sytuacja nie jest dla niej łatwa. Pewnie potrzebuje czasu.
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy nic, co wydarzyło się w tym rozdziale, mnie nie zaskoczyło. Ale nie zrozum mnie źle! To wcale nie oznacza, że mi się nie podobało, wprost przeciwnie - moim zdaniem opisałaś wszystko idealnie. Z odpowiednią dawką emocji, bez zbędnej przesady, po prostu realistycznie. Bardzo lubię to w Twoim opowiadaniu. Masz prosty i przyjemny styl, dzięki czemu bez problemu wczuwam się w każdą sytuację.
OdpowiedzUsuńEch, głupi, naiwny Zayn... Zdecydowanie spieprzył sprawę, szkoda tylko, że sądził, iż Mady wybaczy mu z taką łatwością. W sumie wcale mu się nie dziwię. Nic nie czuje do Annabell, potrzebował jedynie chwili zapomnienia, a i tak nawet przez chwilę nie zapomniał o narzeczonej, którą kocha tak mocno i prawdziwie. Szkoda tylko, że nie udało mu się przy niej wytrwać, że tak łatwo pozwolił, by zostawiła go resztka nadziei, dzięki której mógł czuwać przy łóżku ukochanej. Rozumiem go, a jednocześnie wciąż jestem na niego wściekła.
Madeline podjęła bardzo trudną, ale według mnie właściwą decyzję. Ja chyba też nie potrafiłabym wrócić do faceta, który by mnie zdradził. Z drugiej strony brunetka nie potrafi przestać kochać Zayna, co też nie jest żadnym zaskoczeniem. W końcu ten chłopak był dla niej kiedyś całym światem, nie widziała nikogo poza nim, byli naprawdę ze sobą szczęśliwi. Wydaje mi się, że jest szansa - nawet spora szansa - na to, że ona jeszcze mu kiedyś wybaczy. W końcu sama przyznała, że nie jest w stanie wyrzucić go ze swojego życia, poza tym jeśli pobędą przez jakiś czas osobno, może wszystko sobie poukładają i jednak dojdą do porozumienia. Dla mnie, w dalszym ciągu, to para wprost idealna. Nie podoba mi się tylko, że Mady zatrzymuje się u Christophera. Jakoś nie ufam temu chłopakowi, ale może to tylko mylne wrażenie.
A Annabell niech lepiej trzyma się od Zayna z daleka. Wielka szkoda, że nie dostała w twarz tymi drzwiami, kiedy Malik tak gwałtownie je przed nią zamknął.
Nie mogę się doczekać ciągu dalszego <3
On musi być z Mady! Ona jest taka kochana,nawet nie była wściekła za to co Zayn jej zrobił,inna dziewczyna byłaby z pewnością. Annabell cholernie mnie wkurza! Mam nadzieję,że Madi da mu drugą szansę a on nie przestanie o nią walczyć <3 Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się z Aivalar i przyznam, że rozdział niespecjalnie mnie zaskoczył, co oczywiście nie znaczy, że mi się nie podoba, bo jest wręcz przeciwnie. Jest cudowny i wspaniale mi się go czytało! Kocham Twoje opisy uczuć, są świetne i dzięki nim w pewnym sensie naprawdę potrafię 'postawić się' na miejscu bohatera. Co do treści odcinka.. Czułam, że Madeline nie wybaczy Malikowi tak łatwo, a już na pewno nie podczas pierwszego spotkania i jak widać- wcale się nie pomyliłam. :) Jest mi jej szkoda, tak cholernie szkoda, że mam ochotę wkroczyć do akcji opowiadania i najzwyczajniej w świecie ją przytulić. Mogę jedynie wyobrazić sobie, jak okropny ból czuje ta dziewczyna na myśl o tym, że jej ukochany zdradził ją, podczas gdy ona leżała w śpiączce. To naprawdę smutne i przygnębiające. Na szczęście Mady ma przy sobie rodzinę, przyjaciół i nieszczęsnego Chrisa, za którym, jak już kiedyś wspominałam, nie przepadam. Uważam jednak, że ktoś taki jak on, oddany i czuły przyda się teraz w życiu głównej bohaterki, dlatego powoli, powoli staram się do niego przekonać, co szczerze powiem, nie przychodzi mi zbyt łatwo. Mam jednak nadzieję, że chłopak nie będzie nachalny i nie będzie próbował na chama przekonać Maddie do siebie i zrozumie, że jej serce wciąż należy do Zayna. Swoją drogą skoro już o nim wspomniałam, to powiem, że jego również jest mi szkoda. Trzymam za niego kciuki i wierzę, że poradzi sobie z tą nową dla siebie sytuacją, a co najważniejsze, że zdoła w końcu przekonać Madeline do tego, że rzeczywiście żałuje swojego zachowania i nie potrafi bez niej żyć. Oby jednak nie robił niczego głupiego! Nie byłabym sobą oczywiście, gdybym nie wspomniała o postaci Annabell, która tak cholernie wyprowadza mnie z równowagi. Niech odpieprzy się od Malika i da mu święty spokój, bo kto jak kto, ale ona i problemy z nią związane, nie jest mu teraz potrzebna!
OdpowiedzUsuńRozdział tak bardzo mi się spodobał, że naprawdę nie mogę doczekać się następnego.. Niestety rozumiem brak czasu i pokornie czekać będę na pojawienie się kolejnego! Tymczasem pozdrawiam i zyczę weny! <3
Mówiłam, że będę płakać, mówiłam no! Chociaż podejrzewałam co się wydarzy to i tak mnie to zabolało! W jednym momencie było mi zarówno tak cholernie szkoda Zayna, a z drugiej strony wiem, że sobie na to zasłużył.
OdpowiedzUsuńSpodobało mi się zachowanie Mady, chociaż miało w sobie coś tragicznego. Chodzi mi o to, że nie zachowała się tak, że zaczęła krzyczeć i płakać, wyzywać go i tym podobne. Wręcz przeciwnie, sama się do niego zbliżała, chociaż sprawiało jej to ból. A mi tym samym też, ale to już inna historia.
Nie wiem jak ona znalazła w sobie siłę, żeby po prostu z tamtąd wyjść. A potem po tym pocałunku wsiąść do taksówki i po prostu odjechać. Nie wiem, czy ja bym dała radę. To tylko pokazuje, jak silna jest Madeline.
Ale tej Annabell to tam po prostu więcej nie zniosę! Nienawidzę tej pustej blondynki z całego serca! Gdyby nie ona, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Wiem, że może naprawdę zależy jej na Maliku, ale nie mogę znieść jej obecności przy nim. Byłam z niego taka cholernie dumna, kiedy zamknął jej drzwi przed nosem. Moja krew, że tak powiem.
Oczywiście rozdział piękny i mam nadzieję, że wiesz, iż nie mogę doczekać się kolejnego.
Życzę ci dużo weny, mam nadzieję, że nigdy ci jej nie zabraknie.
Malik, jaki ty jesteś żałosny!
OdpowiedzUsuńCzy on naprawdę myślał, że kolacja, muzyka 1D w tle i romantyczny nastrój sprawią, iż Madeline rzuci mu się w ramiona, wykrzyczy jak bardzo go kocha i za nic go nie obwinia? Śmiechu warte! Wcale mnie nie dziwi, że dziewczyna nawet nie zamierzała z nim usiąść i ostatecznie oddała mu pierścionek. Zachowałabym się dokładnie w taki sam sposób, choć nie wiem, czy potrafiłabym być taka opanowana... Sądzę jednak, że spokojne okazanie swojego smutku bardziej wpłynęło na Zayn'a i dobrze mu tak. Niech zobaczy co stracił przez swoją głupotę i chęć zatracenia się w chwilowym romansie z Annabell! Unikanie jej nie sprawi, że nagle wszystko zniknie, a jego zdrada zostanie wymazana z wszystkich pamięci.
Jedyne co mam nadzieję to to, że Madeline jakoś się pozbiera i da sobie radę. Bez Zayn'a. Zacznie wszystko od nowa... Wiem, że to będzie trudne, ale wierzę, że da radę. Ja na jej miejscu nigdy nie wybaczyłabym zdrady... Nic tego nie usprawiedliwia. "Kto zdradził raz, zdradzi i drugi". To tyle z mojej strony.
Czekam na nowość i bardzo dziękuję za komentarze pod moimi zaległymi postami. Nie spodziewałam się tak cudownego gestu <3
Pozdrawiam!
Widać, że Zayn bardzo żałuje swojego zachowania. Mam nadzieję, że Madi zdoła wybaczyć mu ten błąd i da mu kolejną szansę :)
OdpowiedzUsuńZayn myślał, że Mady szybko mu wybaczy? Bardzo zabawne. Przecież opuścił ją w najcięższym momencie i rzucił się w ramiona innej. Jeśli naprawdę kocha Madeline to niech się wykaże cierpliwością i delikatnością, a ona na pewno za jakiś czas zmieni zdanie. Jednak dopóki będzie to świeża rana, to lepiej żeby jej nie rozdrapywał.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl pisania. :)
Zapraszam też do siebie i powiadamiaj mnie proszę. GG: 875936
[ spojrz-w-moje-oczy.blogspot.com]
Zayn, jesteś głupi czy głupi? Zdradziłeś Mady, nadwyrężyłeś jej zaufanie, którego nie będzie tak łatwo tobie odbudować.
OdpowiedzUsuńWspółczuję mu, bo wiem, że on ją kocha, ale to nie zmienia tego, co zrobił. A postąpił okropnie. Miałam łzy w oczach podczas czytania tego rozdziału. Naprawdę mam nadzieję, że Mady za jakiś czas mu wybaczy i wszystko wróci do normy. :c Króciutki rozdział, ale za to jaki cudowny.
Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny!
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział: http://infinite-feelings-fanfiction.blogspot.com/
Nie wiem w ogóle co mam powiedzieć. Zayn tak bardzo skrzywdził tą jedyną osobę w swoim życiu i jeśli myślał, że jednym pocałunkiem wszystko naprawi to większego idioty nie widziała ! Zranił ją tak bardzo, przecież obiecywał. Współczuję mu w jakiś sposób, bo kochać tak mocno i czuć jak ta osoba się oddala jest najgorsza w życiu, a oni byli taką cudowną parą. Nie wierzę, że to już się skończyło między nimi, choć czuć jak uczucie w każdym z nich jest. To rozstanie było takie smutne :( Tak współczuje im obojgu... Mam głęboką nadzieję, że ten dupek będzie się starał, zę w końcu uda mu się odbudować to wszystko. W dziewczynie na pewno będzie wielka rana, ale może kiedyś będzie jak dawniej...I błagam ! Niech ta Annabell się wynosi ! Tak jej nie mogę, że sobie nawet nie wyobrażasz...Włazi z tymi buciorami tam, gdzie w ogóle nie trzeba! Przecież Zayn jej nie kocha...Czy ona tego nie czuje. To przez nią Malik zrezygnował, poddał się w tedy. Gdyby nie ona byłby przy swojej miłości. I teraz cieszyliby się sobą, swoją miłością. Nie wierzę, że ona jest taka nienormalna !
OdpowiedzUsuńBońciu ! Dziewczyno piszesz genialnie, cudownie i Cię w ogóle KOCHAM :D Ten blog jest taki genialny, że nie umiem go opisać ;*
Wieczorem zabieram się za dalsze czytanie ;*
♥♥♥