Madeline
przez dłuższą chwilę wpatrywała się w klęczącego przed nią
Zayna, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Musiała przyznać, że
gest chłopaka zupełnie ją zaskoczył, nie spodziewała się, że
właśnie w taki sposób będzie chciał ją odzyskać. Pomimo tego,
że jego propozycja była naprawdę kusząca, brunetka nie mogła jej
przyjąć. Rany w jej sercu wciąż dawały o sobie znać, a zdrada
nie należała do wybryków, których wybaczenie przychodzi z
największą łatwością. Obawiała się, że już nigdy nie będzie
mogła zapomnieć tego, co zrobił.
Dziewczyna
wyciągnęła ręce, by pomóc Malikowi się podnieść. Doskonale
dostrzegała zniecierpliwienie na jego twarzy, lecz nie za bardzo
wiedziała, jak dobrać w słowa to, co chciała mu przekazać. Mimo
wszystko, nie zamierzała celowo go ranić, ponieważ w dalszym ciągu
szanowała go jako człowieka, który stanowił bardzo ważną część
w jej życiu. Musiała jednak podjąć decyzję.
-
Zayn – odezwała się w końcu, spuszczając wzrok. - Nie mogę.
Nie potrafię wyjść za kogoś, kto mnie zdradził. Nie potrafię ci
wybaczyć. Przykro mi.
- Nie
możesz nawet spróbować? - zapytał z łamiącym się głosem,
unosząc delikatnie podbródek dziewczyny. - Nikt więcej się dla
mnie nie liczy. To był tylko głupi błąd.
-
Głupi błąd, który doszczętnie zniszczył naszą przyszłość,
Zayn – powiedziała dziewczyna, spoglądając prosto w oczy Malika.
- Nie nazwałabym tego tylko głupim błędem. Nie zmienię swojego
zdania, nie nalegaj.
Mulat
poczuł zbierające się w jego oczach łzy, którym nie pozwolił
spłynąć. Madeline bardzo go zraniła, lecz nie miał do niej żalu.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że to właśnie on ponosił winę
za to wszystko, przez co oboje teraz przechodzili. Był to ciężar
trudny do podniesienia, ale Zayn nie miał innego wyjścia –
naważył sobie beczkę piwa, którą musiał wypić.
-
Kochasz mnie? - zapytał niespodziewanie, czując jak jego serce bije
coraz szybciej. W dalszym ciągu miał nadzieję, że uczucia
Madeline się nie zmieniły. Tak naprawdę tylko w nich miał jeszcze
małą nadzieję.
- To
niczego między nami nie zmienia – odparła chłodno, nie chcąc,
by Malik pozytywnie się do czegoś nastawiał. - Najlepiej będzie,
jeśli każde z nas pójdzie dalej swoją drogą. Możesz na mnie
liczyć w każdej sytuacji, mam nadzieję, że z wzajemnością. Ale
między nami już nic nie będzie, Zayn.
Brunet
spojrzał smutno na dziewczynę, po czym nic nie mówiąc, odwrócił
się, odchodząc. Madeline chwilę później pozwoliła, by prawdziwe
uczucia zawładnęły jej ciałem. Gorzkie łzy spłynęły po jej
policzkach, a ona nie mogła złapać oddechu. W rzeczywistości
chciała powiedzieć Zaynowi, jak bardzo go kochała i jak bardzo
chciała go przy swoim boku. Serce nie dopuszczało jednak do siebie
tej wiadomości, dlatego stało się tak a nie inaczej. Każde z nich
musiało nauczyć się żyć bez drugiego. Madeline doceniała
ogromne starania Mulata, które niestety na nic się nie zdały. Było
po prostu za późno na naprawienie błędu, na wybaczenie i na
rozpoczęcie wszystkiego od nowa razem. Tylko będąc osobno, mieli
szansę na ponowne szczęście.
Wysoka
blondynka spacerowała ulicami Londynu, zastanawiając się jakimi
sposobami mogła zawładnąć sercem Malika. Nie brakowało jej
niczego, była ładna, dobrze zbudowana, radosna, z poczuciem humoru,
więc dlaczego Zayn nie zwracał na nią żadnej uwagi, odkąd
Madeline wybudziła się ze śpiączki? Annabell nie mogła znieść
tej myśli, chorobliwa zazdrość coraz częściej dawała o sobie
znać. Musiała zrobić wszystko, by brunet raz na zawsze zapomniał
o dawnych uczuciach i skupił się na teraźniejszości, ściślej
mówiąc na niej. Niczego nie pragnęła bardziej niż troski i uwagi
Mulata. Jeden sukces miała już na swoich koncie – doprowadziła
do rozpadu związku i wcale nie było jej przykro z tego powodu.
Cieszyła się, że w końcu Zayn odzyskał wolność, którą ona
będzie mogła wykorzystać. Chciała natomiast powtórzyć swoje
zwycięstwo w jak najszybszym czasie. Zamierzała udowodnić przede
wszystkim samej Madeline, że nie była niezastąpiona, a Malik może
być szczęśliwy z kimś innym.
Annabell
wyciągnęła swój telefon komórkowy, wybierając numer Hayes, by
umówić się z nią na czysto towarzyskie spotkanie. Chciała
pokazać dziewczynie, gdzie tak naprawdę było jej miejsce, a także
udowodnić, że nie podda się tak łatwo, jeśli chodziło o walkę
o Zayna. Ku jej dużemu zaskoczeniu, brunetka odebrała już po paru
sygnałach, zgadzając się na propozycję, zupełnie nieświadoma
tego, co ją czekało. Blondynka z uśmiechem na twarzy rozłączyła
się, stojąc przed domem Christophera. Od ich ostatniej rozmowy
chłopak nie dawał żadnego znaku życia, jakby unikał kontaktu z
Annabell. Dziewczynie nie mogła tego tak zostawić, musieli wyjaśnić
sobie kilka kwestii dotyczących głównie Madeline. Nie mogła
uwierzyć, że Chris po latach nienawiści względem niej, w wyniku
jednego spotkania był w stanie znów się w niej zakochać,
zapominając o planach zemsty. Blondynka nacisnęła dzwonek do
drzwi, niecierpliwie czekając na zaproszenie do środka.
Madeline
czym prędzej udała się do mieszkania chłopaków, by zjawić się
tam dużo wcześniej niż Annabell. Przed rozmową z nią chciała o
wszystko wypytać przede wszystkim Harry'ego, żeby blondynka niczym
jej nie zaskoczyła. Mady w żadnym razie nie wierzyła w chęć
pojednania. Miała przeczucia, że Dayer będzie chciała wykorzystać
obecną słabość dziewczyny i czymś niespodziewanym sprawić jej
przykrość. Madeline wolała być na to wszystko przygotowana. Tak
naprawdę niczego nie wiedziała o Annabell, nigdy nie miały okazji
się poznać, dlatego nie wiedziała, czego mogła się spodziewać.
Bez
wcześniejszego pukania, weszła do środka, wesoło witając się z
całą czwórką. Odetchnęła z ulgą, nie zauważając obecności
Zayna. Była pewna, że spacerował gdzieś samotnie, analizując i
przyjmując do wiadomości ich wcześniejszą rozmowę.
- Był
u ciebie? - zapytał niepewnie Liam, przytulając do siebie
dziewczynę, która twierdząco kiwnęła głową. - Co znowu zrobił?
-
Oświadczył się – westchnęła Madeline, siadając pośrodku
Harry'ego i Louisa. - Nie zgodziłam się. Nie mogę tego zrobić.
Zdradził mnie, a tego nie jestem w stanie mu wybaczyć.
Żaden
z chłopaków nie odezwał się ani słowem. Doskonale rozumieli
sytuację brunetki, która przecież w dalszym ciągu kochała Zayna
– co do tego nie mieli żadnych wątpliwości. Malik zawiódł jej
zaufanie, nie dotrzymał danej jej obietnicy i skrzywdził w
najgorszy z możliwych sposobów. Przyjaciele nie byli zaskoczeni
decyzją Madeline, być może nawet w pewien sposób ją popierali. Z
drugiej zaś strony nie mogli odwrócić się od Zayna, bowiem jego
uczucia również starali się zrozumieć. Był zdeterminowany i za
wszelką cenę chciał odzyskać swoją ukochaną. Nikogo nigdy
wcześniej nie kochał tak bardzo – nikt nie miał prawa podważać
tego faktu. W nieodpowiednim momencie pojawiła się jednak Annabell,
która wykorzystała słabość załamanego bruneta i stało się
coś, czego nie można było już cofnąć.
-
Naprawdę ich coś łączyło? - Hayes zwróciła się do Stylesa,
uśmiechając się nieśmiało w jego stronę. - Pomijając to, o
czym już wszyscy wiemy.
-
Kiedy byłaś w śpiączce, Zayn siedział w szpitalu dniami i
nocami, nie chcąc nigdzie się ruszać – zaczął Harry, a
Madeline momentalnie się wzruszyła. - Cierpiał i przez cały czas
obwiniał się za ten wypadek. Annabell pojawiła się tak nagle, od
razu wybrała go sobie za cel i nie mogła odpuścić. To ona
namówiła go na to, żeby cię zostawił. Zrobił to, ale wcale nie
poczuł ulgi, jakiej się spodziewał. Mieszkali razem, ale wydaje mi
się, że nic intensywniejszego ich już nie łączy. W zasadzie
nigdy nie łączyło.
Brunetka
ciężko westchnęła, przymykając na chwilę swoje powieki. Tak
bardzo chciała, by to wszystko okazało się złym snem, koszmarem,
z którego niebawem będzie mogła się obudzić. Tak bardzo
pragnęła, by Zayn miał więcej cierpliwości i nie tracił nadziei
jeszcze przez kilka miesięcy więcej. Wtedy wszystko byłoby jak
dawniej, mogli być dumni z przetrwania tak ciężkiej dla związku
próby.
Kilkanaście
minut później w mieszkaniu rozległo się ciche pukanie do drzwi.
Madeline otworzyła, oczekując przybycia Annabell. Blondynka od razu
zmroziła ją wzrokiem, nie wykazując nawet dobrych manier
przedstawienia się. Uznała, że w ogóle nie było to potrzebne.
Udały się do osobnego pokoju, by nikt nie mógł im przeszkodzić w
rozmowie.
- Po
co chciałaś się ze mną zobaczyć? - zapytała Madeline, od razu
przechodząc do rzeczy.
-
Żeby osobiście cię uprzedzić – warknęła niegrzecznie
blondynka, spoglądając na towarzyszę. - Zayn jest mój. Rzucił
cię, więc nie masz prawa mieszać mu w głowie. Nie wróci do
ciebie.
- Na
twoim miejscu nie miałabym takiej pewności siebie – odpowiedziała
brunetka, czując jak krew gorączkowo pulsuje w jej żyłach. -
Dzisiaj mi się oświadczył.
- Ale
go nie przyjęłaś, bo nie potrafisz wybaczyć mu jednego błędu,
który popełnił właśnie ze mną – zadrwiła Annabell,
uśmiechając się złośliwie. - Głównie z tego powodu jest mój.
- To
że z rozpaczy poszedł z tobą do łóżka, nie znaczy, że będzie
ci teraz oddany, ani tym bardziej, że cię kocha – prychnęła
zdenerwowana Madeline, patrząc prosto w oczy blondynce. W tym samym
momencie obie usłyszały trzask drzwi, orientując się, że wrócił
Malik. - Wystarczy jedno moje skinięcie palcem i Zayn wszystko
rzuci. Chcesz się przekonać?
Brunetka
oddała Annabell złośliwy uśmiech, czując w końcu przewagę nad
dziewczyną. Jakkolwiek beznadziejnie zabrzmiały jej słowa, były
szczerą prawdą, z której Madeline doskonale zdawała sobie sprawę.
Dalsze starania Mulata w dużej mierze zależały właśnie od niej.
Wiedziała, że chłopak zrobiłby dla niej dosłownie wszystko.
Zupełnie niespodziewanie nadarzyła się ku temu okazja właśnie w
tej chwili. Zayn wszedł do pustego pokoju, zauważając dwie kłócące
się dziewczyny. Stanął pomiędzy nimi, spoglądając pytająco raz
na Madeline, drugi raz na Annabell. Żadna nie wyjaśniła mu celu
tego spotkania. Zamiast tego, Hayes postanowiła udowodnić
blondynce, że jej wcześniejsze słowa miały głębokie i
przekonujące uzasadnienie.
Madeline
zbliżyła się do Malika, zatapiając się w jego smutnych
tęczówkach. Wiedziała, że tym gestem jeszcze bardziej złamie mu
serce, jednak chęć zemsty na Dayer była o wiele silniejsza.
Stanęła na palcach, by choć trochę mu dorównać, po czym ujęła
jego twarz w swoje dłonie, składając na ustach Zayna delikatny,
namiętny pocałunek, który został natychmiast odwzajemniony. Tym
gestem Madeline rozpoczęła miłosną wojnę, która w żadnym
wypadku nie mogła zakończyć się sukcesem.
*~*
OD AUTORKI: Tak szczerze mówiąc to nie podoba mi się ten rozdział. Nie wiem czemu, ale takie odnoszę wrażenie. Jestem ciekawa kogo teraz bardziej znienawidzicie: wciąż Zayna czy może jednak Madeline? Będzie więcej niespodzianek! Tymczasem się z Wami żegnam, gorąco pozdrawiam i zapraszam również na BARWY.
Złamałaś mi serce! Jak mogła nie przyjąć jego starań?
OdpowiedzUsuńNo cóż. Właściwie ją rozumiem, ale nadal mnie to boli. Biedny Zayn. Musi się czuć parszywie. Maddie była tak chłodna i nieprzyjemna. Przynajmniej tego mogła mu oszczędzić.
A już w ogóle wkurzyłam się, gdy przeczytałam o tym jak zachowała się wobec niego przy Annabell. Potraktowała go jak zabawkę, raniąc z pewnością jeszcze mocniej, tylko po to by dopiec blondynce.
Nieładnie. Nie podobało mi się to.
Ale rozdział jest bombowy, chwyta za serce i uderza emocjami.
Chcę wiedzieć co się wydarzy dalej.
Całuję :* <3
Boże! Ona złamie mu serce jeszcze bardziej kiedy powie mu,że ten pocałunek nic nie znaczył. Dała mu tylko głupią nadzieję... Maddie.no! Jak mogłaś? I jeszcze tych zaręczyn nie przyjąć... Przecież widzi jak on się stara i próbuje ją odzyskać i również widzi,że ten numerek z Annabell nic dla niego nie znaczył. Ugh!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
Zgodnie z moimi przewidywaniami Madeline nie przyjęła oświadczyn Zayna. To było wiadome, bałam się tylko, jak zareaguje na taki wyskok. Serio, Malik zadziałał naprawdę lekkomyślnie... Zdradził ją, ich związek uległ rozpadowi, a on tak po prostu wziął ten cholerny pierścionek i postanowił zapytać, czy za niego wyjdzie. Chyba nic głupszego nie mogło mu przyjść do głowy... Mógł ją zostawić na jakiś czas w spokoju, albo po prostu z nią porozmawiać, nic więcej. Biedna Mady. Na jej miejscu również bym nie wiedziała, jak się zachować, bo przecież jest rozdarta między miłością do Zayna a poczuciem zranienia, które ciężko jest wybaczyć. Tylko że nieprzyjemnie zaskoczyły słowa "nic już między nami nie będzie". Myślałam, że ona po prostu potrzebuje chwili dla siebie, że jeszcze się zastanowi... Czyżby wszystko było przesądzone?
OdpowiedzUsuńJak ja nienawidzę Annabell! Podła suka, jeszcze jej mało? Rozbiła idealną parę, z rozmysłem wszystko zaplanowała, a teraz nagle zachciało jej się walczyć o Zayna? Przecież on jej nie znosi! Był w trudnej sytuacji, więc uległ, ale zrobił to tylko dlatego, by zapomnieć. Nie żywi do niej żadnych ciepłych uczuć. Jest naprawdę ślepa, skoro tego nie widzi. I oczywiście współpracuje z Christopherem... Jakoś mnie to nie dziwi, jak już wcześniej wspomniałam, nie ufam temu gościowi, od początku coś mi w nim nie pasowało. Mniejsza z tym. Dziwię się, że Mady zgodziła się na spotkanie z Annabell, ale jeszcze bardziej zszokowało mnie to, co zrobiła później. Nie, w dalszym ciągu jestem wściekła na Zayna, a jeśli zaś chodzi o Madeline... To po prostu się na niej zawiodłam. Rozumiem, że słowa Annabell podziałały na nią jak płachta na byka, ale ten pocałunek był właśnie przykładem "głupiego błędu". Przecież to pomiesza Zaynowi w głowie! I co, one teraz będą tak igrać z jego uczuciami? Nie wyjdzie z tego nic dobrego, czuję to...
Mi rozdział się podoba, nie mam mu nic do zarzucenia, jak zwykle świetnie przekazałaś emocje bohaterów :) Skoro będzie więcej niespodzianek, czekam niecierpliwie na ciąg dalszy <3
Madeline robi źle. Bardzo źle. Swoim odrzuceniem zaręczyn bardzo zraniła Zayna, ale teraz zrobi to jeszcze mocniej. Mimo wszystko on nie zasługuje na to.
OdpowiedzUsuń"To był tylko głupi błąd" - głupi błąd, do cholery?! Czy zdrada jest tylko GŁUPIM BŁĘDEM?! Wybacz, ale wpadłam w szał, gdy Malik powiedział coś takiego. Jego słowa albo świadczą o jego desperacji albo braku godności. Cieszę się, że Maddie nie przyjęła jego oświadczyn i powiedziała tak bolesne słowa.
OdpowiedzUsuńAnnabell to się nigdy nie poddaje suka jedna. Na cholerę spotyka się z Madeline? Zniszczyła jej związek, czy to mało? Oczywiście, że tak. W końcu ona musi mieć Malika tylko dla siebie. Głupia plastikowa blondi, która myśli, że jest pępkiem świata -,-. Btw: Co łączy Annabell z Chrisem? Coś mi tu nie gra...
Nie wierzę... Annabell rzeczywiście zachowała się jak szmata i jej słowa były godne pożałowania, ale Madeline... Przecież to był cios poniżej pasa. Nie dla niej, Annabell, a dla Zayna. Dopiero go odrzuciła, dała do zrozumienia, że już nigdy nic między nimi nie będzie, a nagle go całuje, by dopiec blondynie. Zayn popełnił ogromny błąd, ale Maddie przegięła. Nie wierzę, że była zdolna do czegoś takiego. Teraz co powie Malikowi na osobności? Że chciała tylko dopiec Annabell, ale to nic nie znaczyło? Ugh, wkurzyła mnie! Teraz mam taki mętlik w głowie, że nie wiem co myśleć...
Czekam na nowość! :).
Wybacz, że komentuję dopiero dziś, ale jestem ostatnio naprawdę strasznie zabiegana i chociaż zabrzmi to dziwnie, to paradoksalnie dopiero siedząc na kinowych kasach mam czas to zrobić. No a teraz przechodząc do mojej opinii na temat tego rozdziału.. Bardzo lubię to opowiadanie, ponieważ jest bardzo emocjonalne. Skupiasz się zwykle na opisywaniu uczuć, co swoją drogą idzie Ci wspaniale, a to bardzo mi się podoba. Zdecydowanie dużo bardziej wolę wiedziec co siedzi w głowie bohaterów, niż jakiego koloru są ściany w pomieszczeniu, w którym oni siedzą. Co do samej treści odcinka.. Cóż takiej reakcji właśnie spodziewałam się po Madeline i szczerze mówiąc już sama nie wiem, co powinnam o tym myśleć. Z jednej strony naprawdę ją rozumiem- Zayn zdradził ją, a coś takiego rzeczywiście ciężko jest wybaczyć, nawet jeśli bardzo kocha się tą osobę, jednak tutaj mamy nieco inną sytuację. Może bronienie Malika nie jest za dobrym posunięciem, mimo to ja chce to zrobić, bo jest.mi go cholernie szkoda. Mu naprawdę zależy na Maddie, autentycznie żałuje i próbuje zrobić wszystko byle tylko mu wybaczyla. Nie jest specjalnie nachalny i nieznośny. Fakt, oświadczyny w tych okolicznościach nie były najlepszym wyjściem, ale on zrobił to w akcie czystej desperacji! Poza tym dochodzi sprawa Annabell, która go zmanipulowala w mmomencie kiedybył naprawdę słaby, tracił nadzieję i popadał w istne szaleństwo z tęsknoty za ukochaną. Uważam, że Maddie powinna mieć to na uwadze. Każdy zasługuje na drugą szansę. Jako że chyba od samego początku bronię Zayna, zachowanie Madeline w ostatniej scenie wyprowadzilo mnie z równowagi. Ogarniam, że chciała się odgryzc Ann, ale jeśli naprawdę kocha Malika, coś takiego nigdy nie powinno przejść jej nawet przez myśl! Niepotrzebnie to zrobiła, skoro nie ma zamiaru do niego wrócić. Przecież to złamie mu serce. ;( No ale jedyna rzecz, która zdenerwowała mnie bardziej od tej nieczystej zagrywki Maddie, to oczywiście Annnabell. Ona powinna się leczyć, ot co! :o No nic.. Na sam koniec oczywiście życzę Ci weny! Pozdrawiam! <3
OdpowiedzUsuńNie zgodziła się... Ech, biedny Zayn. Z jednej strony jej się nie dziwię, bo ciężko jest jej ze świadomością, że zdradził, ale z drugiej... on tak bardzo się stara. Szkoda mi go, bo widać, że żałuje, a nie może nic zrobić, by to naprawić. Ech... Annabelle znów miesza. :/ Musiała jeszcze bardziej dobijać Mad tą rozmową? Gdyby nie ona, to Mad nie pocałowałaby Zayna, dając mu złudną nadzieję. Jak mogła tak postąpić tylko po to, by udowodnić coś Annabelle? On pewnie pomyślał, że dała mu szansę... Jejku, będzie tak bardzo rozczarowany. Ale jestem ciekawa, co teraz zrobi Annabelle. Bo pewnie tak łatwo się nie podda. :d
OdpowiedzUsuńPieprze to, przepraszam, ale nie mam sily drugi raz pisac komentarza, ktory przed chwila mi sie usunal. No jezu, ja to mam szczescie.:(
OdpowiedzUsuńPowiem tylko tyle, ze zawiodlam, sie na Mady, nienawidze Anabelle i bardzo szkoda mi Zayna. Nie ma to jak dluga opinia, wiem, przepraszam. Obiecuje, ze pod nastepnym rozdzialem zostawie zdecydowanie dluzszy komentarz.
Pozdrawiam i zycze Wesolych Swiat!